Zasada 22; Muzycy nigdy nie są dobrzy w długodystansowych związkach
Nacisnęłam klamkę i natychmiast wbiegłam do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Szlag, zostawiłam na dole telefon. Cholera. W ciemnościach nie widzę gdzie idę i w dodatku walnęłam się w małego palca u nogi o to jebane łóżko. Pomrukiwałam przekleństwa, przez co obudziłam Gemmę, która przewróciła się na plecy. "Co się stało?"
"Potknęłam się." Słabo się uśmiechnęłam, nie chcąc rozmawiać o prawdziwym powodzie. Westchnęłam i wkopałam się pod kołdrę koło Gemmy, zabierając jej trochę okrycia.
"Maci! No dalej, otwórz." Harry zapukał do drzwi.
Zignorowałam żądanie i pytający wzrok Gemmy, próbując zaczerpnąć trochę snu. Jestem dorastającą dziewczyną. Dorastająca dziewczyna potrzebuje snu i zero stresu. Harry potrzebuje przestać walić i kopać w drzwi, a Jeannette potrzebuje się zamknąć co do swojego braku miejsca do spania, jeśli jej nie wpuszczę.
"Czy ktoś może otworzyć drzwi? Przecież muszę iść spać!" Oh teraz potrzebuje snu. Kiedy już skończyła się lizać z Harrym tuż przed drzwiami do sypialni, w tym momencie nagle zachciało jej się spać.
"Na dole jest kanapa." Odpowiedziała jej Gemma, wtulając mnie w swoje ramiona. Słychać było kolejne uderzenie w drzwi, a potem Jeannette mówiąca Harry'emu dobranoc.
Skoro mowa o Harrym, to nie był przypadkiem zmęczony? Ha-ha, przezabawne. Przynajmniej ma miejsce do spania, którym nie jest kanapa. Mimo że mógł totalnie zaprosić Jeannette do siebie! (Tutaj wstawić sarkastycznie szczęśliwy głos). Naprawdę strasznie jest być mną.
Walenie ustało, Katy wciąż pochrapywała, Gemma bawiła się moimi włosami, a Jeannette prawdopodobnie płakała, ponieważ nie ma koca i musi spać na dole. Aw, biedne dziecko. Cóż, moją dobrą stroną jest, że nie płaczę jak maniak. Powinnam była wiedzieć, iż tak będzie, bo Gemma zawsze we wszystkim ma rację. Plus, Jeannette zrobi wszystko by osiągnąć to czego chce. I właśnie to zrobiła.
~*~
Marudziłabym tak jak zawsze na 'wczesne' budzenie mnie i to, że nigdy nie dostaję wystarczającej ilości snu, tylko że dzisiaj po prostu mnie to nie obchodzi...nic mnie nie obchodzi. Nie jestem nawet głodna. Wyciągnęłam Papę Smerfa spod szafki nocnej i rozplątałam kołdrę w nogach. Czy muszę wstać i zejść na dół?
Alleluja! Gemma przyniosła mój telefon. Teraz mogę tu zostać i robić absolutnie wszystko czego zapragnę. Albo przynajmniej wszystko czego mój telefon pozwoli mi zapragnąć. Zagram sobie we Flappy Bird, yeah!
Okej.
Zagrałabym we Flappy Bird gdybym nie miała rozładowanego telefonu. Kurwa. Kurwa, Kurwa. Pierprzyć wszystko. Poszperałam w pokoju w poszukiwaniu chociaż jednej ładowarki. Ale znacie moje szczęście. Chciałabym po prostu żeby wszystko mi łatwo przychodziło i miałabym perfekcyjne życie.
W moim perfekcyjnym życiu można by było pobierać z internetu jedzenie, albo moi ulubieni YouTuberzy poprosiliby mnie o rękę, albo świnie zaczęły by latać, albo nigdy nie poznałabym Harry'ego. Tak, to by było najlepsze (zaraz po moich ulubionych YouTuberach proszących mnie o rękę.).
Zanim wyszłam z sypialni, zdążyłam już poślizgnąć się na jakichś skarpetkach. Może uda mi się tu szybko wrócić. Niestety, moje życie nigdy nie jest łatwe.
Przykładem może być Harry opierający się o ścianę przy drzwiach do sypialni Gemmy. Przeszłam nad jego nogami, gdy złapał mnie za kostkę, więc nie mogłam pójść dalej. "Maci, proszę cię. To tylko tak wyglądało."
"Puść mnie." Uwolniłam się z jego uścisku i przeskoczyłam nad nim, lecz złapał mnie za drugą kostkę.
"Maci, będziemy musieli o tym porozmawiać." Odezwał się, borykając się ze stanięciem na nogi, i poszedł za mną.
Nie obchodzi mnie to. Chcę swój telefon i chcę wrócić do pokoju z wielką miską zupy. Krem brokułowy w tym momencie brzmi przepysznie. Mamy tu w ogóle krem brokułowy? Pewnie nie, przez te warzywa. Jebać.
Czy dziewczyna nie może po prostu otrzymać wsparcia od kremu brokułowego, na miłość boską? "Maci!" Harry wciąż mnie wołał, ponieważ najwidoczniej nie rozumie koncepcji mnie ignorującej jego, po tym jak robi coś źle.
"Zostaw mnie, Harry." Odwróciłam się, zmęczona jego głębokim głosem. Zatrzymał się w miejscu, nie śmiąc wykonać kolejnego ruchu. Dobrze, tak mi się podoba.
Teraz gdy już wiedziałam, że się zamknie, otworzyłam drzwi spiżarni w poszukiwaniu kremu brokułowego. Mamy tutaj makaron, dżem, wołowinę (jest pyszna), ale nie ma zupy. Oh, jest pizza. Ale nie chcę jej. Chcę tylko trochę zupy!
Chwyciłam w końcu odpowiednią puszkę i wlałam jej zawartość do garnka i dodałam do niego wody. Ew, pachnie ohydnie. Dlaczego, dlaczego? Zatkałam nos przed smrodem, bo nie mogłam go znieść.
"Mogę się przybliżyć?" Zapytał Harry, trzymając ręce w górze, by upewnić się, że nie zrobię czegoś okropnego, jak wylanie na niego garnka zupy.
"Jasne, pewnie." Powiedziałam mieszając zawartość garnka, nie myśląc o tym, iż zignorowałby moje ostrzeżenie, gdybym powiedziała 'Lepiej żebyś tego nie robił'. Nie odczytał moich słów zbyt dobrze.
Gdzie do cholery jest mój ratunek, Gemma? Gdzie są Katy i Jeannette? Nie żeby mnie obchodziło gdzie jest Jeannette, ale wciąż. Właściwie, nie mogę jej za nic winić, ponieważ nie wiedziała, ale Harry, z drugiej strony, zasługuje na rzucenie w niego garnkiem.
"Jeśli chodzi o zeszłą noc, przysięgam, to nie było to na co wyglądało, ona-" Zaczął Harry, zanim mu przeszkodziłam.
"Nie obchodzi mnie to. Rób co chcesz." AKA [also known as] zapłacisz za to później. Krem brokułowy w końcu zaczął ładnie pachnieć, co oznacza, że można już go jeść. Wbiłam wzrok w podłogę, czekając aż skończy się gotować, bym mogła przelać go do miski.
"Coś innego niż ty?" Próbował zażartować. Bo właśnie tak robi, gdy jakaś kobieta jest na niego zła, śmieje się z tego. To ma sens, Harry. Poważnie, czy Anne upuściła go na głowę czy to ja jestem kompletną kretynką myśląc, że ma trochę więcej zdrowego rozsądku? "Zbyt wcześnie?"
Rzuciłam mu pełne wściekłości spojrzenie, po czym skupiłam uwagę na zupie. Kłamałam gdy mówiłam, że nie jestem głodna. Umieram z głodu. "Możesz już iść czy musimy ustalić jakim jesteś wrzodem na tyłku?"
Mój telefon zaczął wibrować, nie pozwalając odpowiedzieć Harry'emu. Nareszcie zbawienie! "Hej, Josh." Powiedziałam, przykładając telefon do ucha.
"Hej, więc em, jest bardzo ładnie na dworze i dzwonię żeby się nie zapytać czy nie chciałabyś gdzieś wyjść..." Zakaszlał chcąc próbować ukryć swoje skrępowanie, co spowodowało u mnie uśmiech.
Spojrzałam na Harry'ego, który stał sztywno na swoim miejscu. "Pewnie, gdzie?"
"I tak jestem już w Cheshire, to może przyjadę po ciebie za dziesięć minut?" Zaśmiał się krótko.
"Zdecydowanie." Już ustaliliśmy, że jestem okropną osobą, więc równie dobrze mogę spędzić resztę mojego okropnego życia na robieniu okropnych rzeczy.
"O co chodziło?" Zapytał, gdy tylko się wyłączyłam.
Czy kobieta nie może zjeść swojej zupy w spokoju? "Nie twoja sprawa." Urwałam.
"Zamierzać boczyć się na mnie do końca życia?" Westchnął i oparł się o blat. Potem przeczesał palcami włosy, tylko po to, by znowu zostawić je tak jak były.
"Może." Nie. Myślę, że nie wie jak ciężko jest gniewać się na tak przepiękną osobę. Jego oczy szukały w mojej twarzy jakiegoś czytelnego wyrazu, który próbowałabym ukryć. Przeszłam koło niego ze swoją zupą, otwierając drzwi do pokoju Gemmy i zamykając je na klucz, zanim Harry mógłby do nich dotrzeć. Albo...wstawić swoją stopę żeby mnie powstrzymać.
Będę go po prostu ignorować i próbować nie myśleć o pingwinach.
Nie myślę...
Nie myślę...
Dlaczego próbuję nie myśleć o pingwinach? Czy jestem żałosna? Ale pingwiny są super urocze! Zwłaszcza gdy są malutkie i puszyste. Wszystko jest słodsze jako dziecko. Okej, czyli zawiodłam swój życiowy cel w momencie, w którym pingwiny dostały się do mojego mózgu.
__________
Przepraszam przepraszam przepraszam! Miałam urwanie głowy, no i jeszcze muszę się trochę ogarnąć przed wyjazdem. Ten rozdział był najdłuższym jak dotąd i nie sądzę bym przebrnęła z nim dzisiaj do końca, a nie chciałam Was zostawiać na lodzie z niczym, dlatego podzieliłam. W tym tygodniu postaram się dodać drugą część. XX
Cudna ♥
Aw, dodam pierwszy komentarz bo jestem pierwsza, zabieram sie do czytania!
OdpowiedzUsuńKurcze, tak czytam czytam - krótki jakiś. Ale wszystko jasne, podzieliłaś go, wszystko ok :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Maci uruchomiła tryb: zemsta? Lub przynajmniej "nie odzywaj się do mnie, jestem obrażona"? ;d Przez te tłumaczenia Harry'ego, a raczej nieudolne próby tego, mam wrażenie że nie było w tym tak bardzo dużo jego winy. Że to rzeczywiście Jeannette wpakowała mu swój język do jego ust. No nie wiem. Ale oczywiście trzymam stronę Maci. No a Josh... Jeszcze nie wie że zostanie brutalnie wykorzystany do nikczemnego celu jakim jest odegranie się na Stylesie, jak mniemam. To naprawdę smutne, Josh jest taki uroczy. Chociaż shippuję Maci i Harry'ego to i tak Josh jest superaśny.
Czekam na drugą część, mam nadzieje ze Josh nie będzie aż taką ofiarą jak się spodziewam, a Harry dostanie nauczkę, a Jeannette... A kij z nią, wredna baba.
Oh Boże jaka beka. Czytam i czytam i mam wrażenie ze juz to czytałam. Chciałam Ci juz napisać ze pomyliłaś rozdziały ale dopiero później ogarnęłam że czytałam ten rozdział ale w oryginale. Jestem taką ciotą :D
OdpowiedzUsuńświetny ! ♥ ciekawe co będzie póżniej :) już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :D
OdpowiedzUsuń