wtorek, 8 października 2013

Kodeks Dziewczyn, Zasada #3


Zasada 3; Twoim kobiecym prawem jest puszczanie niegrzecznych spojrzeń

Żeby uniknąć wszystkich konfrontacji "Co to do cholery było?!", zgłosiłam się do pojechania do lokalnego warzywniaka, i do dostarczenia Katy kilku mixów do ciasta. To najwyraźniej ostatnie pudełko, które mieliśmy i nie daj boże Harry nie dostanie tego ciasta 'Witaj z powrotem!'. To nie powinna być w ogóle tak wielka sprawa odkąd to pieczesz podczas jego pobytu tutaj.

Nie mogłam dokończyć mojego śniadania, więc równie dobrze nie mogłam zrobić nic ze swoim życiem. Prawdopodobnie i tak kupię sobie coś po drodze. 

"Pojadę z nią, i tak miałem zamiar podskoczyć po pewne rzeczy." Przeciągnął Harry. Mówi on najwolniej ze wszystkich ludzi jakich spotkałam, na pewno.

"Jest okej, mogę iść sama. Spędź trochę czasu z przyjaciółmi i siostrą." Jezu, Gemma, teraz jest czas, gdy masz mnie wesprzeć. Proszę, zgódź się ze mną; proszę, zgódź się ze mną; pro-

"Maci, powinien on z tobą jechać, żeby się upewnić, że się nie zgubisz czy coś. Wiemy jaka jesteś." Uśmiechnęła się, nie zdając sobie sprawy jak bolesna będzie wycieczka do sklepu. Myślałam, że miałyśmy się wspierać, a nie kompletnie wpychać się nawzajem pod autobus.

Rzuciłam okiem na lokowatego durnia, a on wciąż miał na twarzy ten krzywy uśmiech. Czułam się jak wtedy, gdy zasada, "Twoim kobiecym prawem jest puszczanie niegrzecznych spojrzeń", miała specjalny cel w życiu. Wtedy znowu, gdy nie puszczasz oczka, i nie dostajesz żadnego w zamian od znajomej, chcesz po prostu zwinąć się w kulkę i umrzeć. Zwłaszcza gdy tą osobą jest Jeannette, wtedy powinieneś wykopać głęboką dziurę wielkości boiska do piłki nożnej i umrzeć powolną bolesną śmiercią.

Zachowuje się jakbym chciała z nim pojechać, żebym mogła skoczyć na jego długi tułów jak na drzewo. Niezły pomysł, ale mam klasę i nie zrobiłabym tego. Kłamię, nie mam aż tyle klasy, ale wystarczająco, żeby nie mieszać z Kodeksem Dziewczyn. Posłałam jej uśmiech, a ona odwdzięczyła mi się tym znanym, sztucznym uśmiechem, którym ludzie cię obdarowują, gdy są w samym środku konspirowania zemsty.

Oh-Kay. Wygląda na to, że muszę wydostać się ze swojego leniwego nastroju i faktycznie założyć spodnie zanim wyjdę do ludzi. Przeskakiwałam po dwa stopnie by dostać się do pokoju Gemmy po moje ciuchy. Ba-dum bum dum, ah, dresy! Czyli świetne ubranie na nie-świetny dzień na zewnątrz. Plus nie chcielibyśmy by Mr. Styles miał jakiś mylny odbiór. Zrobiłam co trzeba i zeszłam na dół.

"Ruszajmy w drogę, Jack." Powiedziałam chwytając kluczyki od samochodu Gemmy z małego stolika, który stoi naprzeciw schodów. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale nic nie powiedział o moim amerykańskim zdaniu. Z wysepki w kuchni wziął okulary i beanie, yeah, ponieważ normalni ludzie noszą okulary przeciwsłoneczne w deszczowy dzień.

Potrząsnął głową, "Moim autem, kochanie." Innego dnia bym kłóciła się z nim, mówiąc, że powinniśmy wziąć April - auto Gemmy - ale Harry ma Audi R8, dlatego chętnie się nim przejadę.

"Kupcie też lukier!" Zawołała Katy zanim otworzyliśmy frontowe drzwi.

Nie potrzeba jej słów, by wiedzieć, że słyszeliśmy. Harry otworzył drzwi pozwalając mi iść przodem. Dzięki Bogu miałam na sobie dresy, dlatego nie mógł obczaić mojego tyłka. Nie było nawet dwóch sekund ostrzeżenia, bym zatkała sobie uszy. Różne głosy wołały imię Harry'ego z różnych kierunków, jak tylko otworzyliśmy drzwi.

Co to do cholery jest? Jest tu około dwudziestu nastolatek siedzących na trawniku Harry'ego z namiotami i parasolkami. Jak to jest, że ich rodzice pozwalają im córkom prześladować swoją "miłość"? Moja mama nigdy nie pozwalała mi czekać na zewnątrz na koncert gdy byłam młodsza, a tym bardziej na czymś trawniku.

Harry położył swoją dłoń na moich małych plecach prowadząc mnie do samochodu. Nie olałam jej, ponieważ naprawdę nie chciałam umrzeć przez to stado, a on był jedynym, który mógł się przedostać przez dziewczyny. Trzymały one telefony i aparaty nagrywając każdy ruch Harry'ego i wrzeszcząc jego imię, lub błyskając fleszami prosto w jego oczy.

Daję mu nagrodę za nie uderzenie w twarz każdej jednej z nich za to. Mnie na pewno nie bawią światła na mojej twarzy, więc mogę sobie tylko wyobrazić przez co przechodzi Harry każdego dnia. "Hej kochane, mogłybyście się trochę odsunąć od samochodu?" Harry powiedział to tak radośnie jak tylko to możliwe. Potem zabrał rękę z moich pleców i podpisał kilka autografów i zrobił sobie parę zdjęć z fanami. Gdy już to zrobił, odblokował auto i otworzył drzwi pasażera dla mnie.

Teraz wybiera być dżentelmenem. Yeah, okej.

"Dzięki, chyba." Wymamrotałam i zapięłam pas. Dobrze jest być bezpiecznym!

"Co to było?" Wiedziałam, że miał głupawy uśmiech na swojej twarzy, nie musiałam nawet na niego patrzeć, żeby to zobaczyć. Odpalił swoje przepiękne Audi R8 i pomachał na pożegnanie do dziewczyn. Fani są kompletnie zwariowani na jego punkcie.

"Cóż, to było dziwne." Zdjęłam ręce z twarzy, gdy już wiedziałam, że jestem bezpieczna od bycia fotografowaną z wielką gwiazdą.

"Aw, kochanie, nie ma potrzeby bycia zazdrosnym." I znowu nadchodzi Zarozumiały Styles. Czy ma on jakieś zaburzenie osobowości o którym powinnam wiedzieć?

"Jedyną rzeczą o którą jestem zazdrosna jest samochód." Pogłaskałam tablicę rozdzielczą jakby to było zwierzątko domowe. To jest niesamowite, myślę, że nigdy nie pojmę tego, że za pieniądze można kupić tak przepiękne rzeczy. Jedynym sposobem jakim mogłabym zarobić na to auto to gdybym została prostytutką...dla Billa Gatesa.

Zachichotał "Tak, jest przepiękna, czyż nie?"

Do cholery, ma rację. Jeśli mogłabym dostać takie cudeńko to nie miałabym nic przeciwko bycia osobistą niewolnicą Billa Gatesa. "Ukradnę ją, więc strzeż się.". Nie wiem czy to dlatego, że nie ma nikogo w pobliżu, kto by mógł się martwić o zły ruch, czy dlatego, że jestem przemęczona, ale dokuczam mu jak małe dziecko. Chyba już wiem dlaczego jestem "dzieckiem grupy".

"Musisz najpierw pokonać mnie." Dobrowolnie zgiął wolne ramię żeby przekonać mnie, że jeśli tylko zbliżę się do auta, będę miała problem.

Zaśmiałam się i potrząsnęłam głową. "O co w ogóle chodzi z tymi okularami przeciwsłonecznymi?" Nareszcie zadałam nurtujące mnie pytanie. Czy okulary na pochmurny dzień nie byłyby ekstremalnie dziwne i zwracające na siebie uwagę? Najwyraźniej to ma sens dla każdego oprócz niego.

"To moja zdumiewająca charakteryzacja. To jak Superman, co nie?"

"Ta, a twoje loki też dają coś od siebie." Bawiłam się jednym z jego luźnych loków wystających z jego beanie, które rozwalił zakładając ją. Dlaczego do cholery właśnie dotknęłam jego włosów? Jest zupełnym nieznajomym. Czy ktoś jeszcze może powiedzieć niezręczne?

Niezręczne.

Wycieczka samochodowa do największego warzywniaka w Cheshire była dość szybka. Czułam się niezręcznie po dotknięciu jego włosów, więc siedzieliśmy w ciszy i słuchaliśmy muzyki i ja tylko odpowiadałam, gdy Harry się o coś pytał. Muszę powiedzieć, że ma dobry gust muzyczny; zagrał nowy album Jasona Mraza. You go Glen Coco! Plusem było, że gdy dotarliśmy do sklepu, nie było tam żadnych szczęściarzy czekających na to, by rzucić się na Harry'ego, jak tylko weszliśmy.

"O mój Boże! Brad Pitt i Angelina Jolie biorą ślub?" Przeczytałam tytuł magazynu People, który był umieszczony na środku sklepu. "A oni już nie byli po ślubie?" Co to jest? Mają jakieś milion zaadoptowanych dzieci i jeszcze się nie pobrali? Brad i Jennifer Aniston pobrali się tak szybko, jak tylko to możliwe, a nie mieli dzieci.

Widocznie nowym trendem jest adoptowanie mnóstwa dzieci, a oświadczyny masz gwarantowane!

"Ty na serio się gubisz," Powiedział Harry szarpiąc mnie ze stoiska z magazynami. Ał, to nie było z jego strony miłe. Chwila moment, co to do cholery miało znaczyć? Ja tylko czytałam. Czytanie jest dobre dla ludzkiego umysłu, czyż nie? Mamy cały czas na świecie; wątpię żeby ktokolwiek był zły, że przeczytałam tylko jeden artykuł.

Byłam tutaj tylko kilka razy, żeby nie skłamać. Więc prawdopodobieństwo, że się tutaj zgubię, jest całkiem wysokie. Następnym razem muszę podziękować miłosiernej Gemmie Styles za kazanie mi wzięcia kogoś ze sobą. To mały sklep, ale na ich wszystkich półkach są porozrzucane różne przedmioty, które kompletnie nie zgadzają się ze znaczkiem na tabliczce nad nimi. Organizacja jest tutaj wyraźnie niewidoczna.

"Czekolada czy Wanilia?" Zapytałam Harry'ego jak tylko podprowadził mnie do odpowiedniej półki. Miks waniliowy ma słodkie małe czerwone, białe i niebieskie gwiazdeczki, ale czekoladowy ma czekoladę, więc dla mnie to bardzo trudna decyzja.

Nawet lukier był wspierany przez Czerwony, Biały i Niebieski. Dalej, Ameryka!

"Wanilia." Wskazał na biały pojemnik z fioletowym czubkiem. Podchodzi on do wybierania miksu na ciasto kompletnie zagmatwanie, jako które chce wybrać. Każda osoba wybrałaby ciasto Red Velvet lub poszła na biały miks do ciasta. Więc wybieram za niego. Ups.

Myśl ewentualnego zjedzenia Red Velvet i wanilii to zbyt wiele do zniesienia dla mojego do połowy pełnego brzucha. Zaczyna on wydawać najnieatrakcyjniejszy wielorybi dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam podczas moich osiemnastu lat egzystencji. Tym razem to moja kolej do pociągnięcia Harry'ego za mną, żeby sprawdzić produkty jedzeniowe.

Jezu, szarpnęłam go tak mocno jak tylko mogłam, a on się poruszał jak drewniany kołek.

"Czekaj chwilę!" Nareszcie zarejestrowałam informację jak dostaliśmy się do kasy. Mam nadzieję, że nie robię teraz jakiejś wielkiej sceny. Moje rozpoznanie co do tego co się zdarzyło wcześniej wydobyło ze mnie najlepsze. Ups. "Gdzie są twoje rzeczy?" Zapytałam patrząc się na chłopaka.

"Co?"

"No te rzeczy.. których potrzebowałeś stąd? Po które musiałeś ze mną jechać żeby je zdobyć?" Wiem, że wyglądam dziwnie trzymając w powietrzu po jednej rzeczy w dłoni, ale nie obchodzi mnie to teraz. Wiesz, naprawdę nie uwierzyłam mu wcześniej, ale dałam mu korzyść z niepewności.

"Tak, um... właściwie, właściwie..." Jego oczy pędziły przez sklep i zajęło mu dziesięć minut, żeby wydobyć to z siebie, cokolwiek miał zamiar powiedzieć. Podniósł magazyn z Bradem i Angeliną i pomachał nim w powietrzu. "Musiałem kupić to, wiesz jak bardzo lubię Brada Pitta."

Trzy rzeczy są złe w tej sytuacji. Jeden, skłamał. Dwa,  żeby zakryć jego kłamstwo, wziął ten sam magazyn na który patrzyłam wcześniej, od którego tak niegrzecznie mnie odciągnął. Trzy, jego głos był niższy niż był wcześniej jak powtarzał słowo "właściwie" i było to jakby bardzo seksowne.

Jedyna rzecz, która może być moim ratunkiem, jest ta, w której on pozwoli mi przeczytać magazyn później, a potem strzeli do mnie w stopę za myślenie o nim pod względem sexy. Dobry Boże, zapowiadają się naprawdę długie wakacje.

__________


Przepraszam, że tak długo. Nie miałam czasu, a jak miałam, to strona oryginalnego bloga była zawalona.
Dodałam nową stronę "Jak wyglądają bohaterki?". Jest to propozycja od oryginalnej autorki opowiadania.
Jeszcze coś. Widzę, że codziennie odwiedzacie bloga, ale nikt nie komentuje. Proszę, zostawcie po sobie ślad jak przeczytaliście :)

1 komentarz:

  1. gdy przewijam do góry by zmienić rozdzial i patrze an tego Hazze za każdym kurwa razem puszczam mu mimowolnie oczko! xD co jest?! buhahaha ja nad tym wg nie panuje nawet tego nie kontroluje xD

    OdpowiedzUsuń