niedziela, 2 lutego 2014

Kodeks Dziewczyn; Zasada #17


Zasada 17; Jeśli dziewczyna wymiotuje, twoim obowiązkiem jest podtrzymać jej włosy. Nawet jeśli jej nie znasz (często tak zawiera się przyjaźnie)

Muszę podziękować Harry'emu za te wszystkie momenty "O mój Boże, Harry, what the fuck?". Zdecydował się założyć sneakersy z oh- tak znanym blezerem, koszulką i jeansami, gdy wychodziliśmy na obiad. Mimo wszystko, naprawdę nie mogę narzekać, bo wciąż wygląda oszałamiająco dobrze w marynarkach, nawet jeśli jest to milionowy raz, gdy widzę ten outfit.

Tak czy siak, Harry zaoferował mi swoje conversy, które są olbrzymie. Serio o-l-b-r-z-y-m-i-e - wiecie, o co mi chodzi. Oczko oczko szturchnięcie szturchnięcie. - Żeby w nich iść, ponieważ jemu nie przeszkadzało chodzenie w samych skarpetkach i noszenie moich szpilek, które dzisiaj ubrałam. Jak bardzo jest uroczy?

"Okej, co powiesz na ten, dlaczego golfiści noszą dwie pary spodni?" Spojrzał na mnie, czekając aż powiem nie wiem, a potem dokończył swoje niekończące się poszukiwania kiczowatych żartów. "Na wypadek gdyby w jednych mieli dziurę." Zaśmiał się z żartu, a śmiech Harry'ego jest znacznie zabawniejszy niż powiedziany dowcip.

Odblokowałam telefon w poszukiwaniu moich własnych bezsensownych kawałów do odczytania. "Jak się mówi na dwóch Meksykanów grających w kosza? Juan i Juan." Popatrzył na mnie dziwnie za zaśmianie się z tego żartu, a nie tego o golfie.

"To było lamerskie." Pokręcił głową w geście dezaprobaty. "Okej, gotowa?"

"Gotowa." Powiedziałam, okrywając się szczelniej blezerem, żeby uchronić się przed nadchodzącym londyńskim powietrzem.

"Córka poprosiła mamę żeby przeliterowała słowo penis, a ona jej odpowiedziała, że powinna była zapytać wczoraj, bo miała to na końcu języka."

"I ty nazywasz moje dowcipy lamerskimi?" Zaśmiałam się z ironii. Właśnie przestałam myśleć o momentach Harry'ego "O mój Boże, what the fuck?", a one znowu nadchodzą. Naprawdę, czasami się o niego martwię.

"Juan i Juan? Wiesz, że to jest lamerskie, kotku." Włożył swój telefon do kieszeni, a potem przełożył sobie moje buty z jednej ręki do drugiej.

"Harry!" Krzyknął ktoś. Twarz Harry'ego wykrzywiła się na dźwięk jego imienia, ale odwrócił się z uśmiechem na twarzy, pozdrawiając dziewczyny, które go zauważyły. Poczekał aż do nas dobiegną i zaczął z nimi rozmawiać.

Stanęłam z tyłu tego wszystkiego, czekając przed małą wystawą sklepową z antykami, spoglądając do środka. Oh, uwielbiam vintage. Nazwijcie mnie lamusem, ale fajnie jest widzieć co się stało i co ludzie nosili zanim się urodziłam. Historia zawsze mnie intrygowała. Po prostu fakt, że wszystko w przeszłości było takie inne.

Spojrzałam z powrotem na dziewczyny, które przepychały się żeby dobrze było je widać w ujęciu zdjęcia. Harry raz spróbował, ale oczywiście zawiódł, gdy zaśmiał się ze swojej próby zrobienia sobie z nimi selfie. Ruszyłam się ze swojego miejsca spod witryny sklepowej i wyciągnęłam rękę po telefon.

"Okej, na trzy mówicie 'Harry Styles śmierdzi!'" Zawołałam, dostając telefon dziewczyny, gotowy do zrobienia zdjęcia. Gdy doliczyłam do trzech, cała trójka krzyknęła 'Harry Styles śmierdzi!' w tym samym czasie, w którym zrobiłam cudowne zdjęcie. Harry schylił się, by być na tym samym poziomie co najstarsza dziewczyna, która mogła mieć maksymalnie dwadzieścia lat, a drugą przyciskając mocniej do swojego ciała.

"Hej, chciałam tylko powiedzieć, że wydajesz się być bardzo kochana i jesteś niesamowicie śliczna." Powiedziała do mnie starsza dziewczyna, odbierając ode mnie swój telefon.

Cóż, to było dosadne. "Dziękuję, kochanie. Sama jesteś urocza i prześliczna." Uśmiechnęłam się do niej i z faktu, że wciąż drży po spotkaniu Harry'ego. Gdy młodsza dziewczyna przytuliła swojego idola, podeszła kaczym chodem do swojej siostry i spojrzała na mnie.

"Jest dobrym chłopakiem, prawda?" Zapytała, bawiąc się rękawem starszej dziewczyny.

Jak mam jej powiedzieć, że nie jesteśmy razem? "Fay! Nie możesz się pytać o takie rzeczy." Starsza siostra pouczyła ją nerwowo. Te dwie są takie słodkie, omg.

"Jest tylko dobrym przyjacielem, słoneczko. Ale tak, nie wątpię, że byłby dobrym chłopakiem." Zastanowiłam się nad słowami i łatwo jej je przekazałam. Dziewczynka uśmiechnęła się na te słowa, a potem podeszła do Harry'ego i ponownie go przytuliła.

"Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem nic o tobie, ale cię lubię." Powiedziała siostra przyciszonym głosem, a potem wyciągnęła ręce po uścisk. Owinęłam wokół niej ramiona i odwdzięczyłam się przytulasem. Pozwólcie mi umrzeć od natłoku słodkości. Młoda wróciła do swojej siostry i zobaczyła, że się przytulamy, więc dołączyła do nas. Proszę. Pozwólcie. Mi. Umrzeć. Mali ludzie dają mi nadzieję w następną generację.

Dziewczyny ponownie uściskały Harry'ego zanim odeszły w kierunku, z którego przyszły, gdy ich mama zaczęła wołać je z ulicy. Ich długie, ciemne włosy podskakiwały i opadały w tym samym czasie w rytm ich kroków.

Takie. Urocze.

"Dziękuję." Harry wyszeptał mi do ucha, trzymając mnie w talii.

"Twoi fani są kochani." Oznajmiłam. Okej, większość jego fanów jest kochana. Jest kilku wybranych, którzy w sumie mogliby być usunięci z Twittera na całą wieczność. Albo dopóki nie dorosną i przestaną się interesować tym, kto wkracza w ich życie i oddycha ich powietrzem.

Wiedząc, iż nie ma już więcej fanów, którzy chcą sobie zrobić zdjęcie z Harrym, zaczęliśmy iść w górę wzgórza w poszukiwaniu jakiegoś fastfooda. Dlaczego muszą istnieć takie rzeczy jak wzgórza? Nie ma dla nich żadnego powodu by tu być, z wyjątkiem tego, żeby zmusić leniwych ludzi, takich jak ja, do ćwiczeń. I jest ten cały aspekt nauki, ale kto się tym przejmuje?

"Okej, proszę powiedz, że widzisz ten wielki znak, o tam, z literą M." Pewnie mam halucynacje i nie ma tam żadnego McDonalda, a mój mózg chce żebym umarła z wycieńczenia, właśnie tutaj i teraz.

Patrzyłam jak Harry oblizuje usta, patrząc się w to samo miejsce, gdzie zauważyłam znak. Oh, dzięki niebiosa. Nie zwariowałam i nie umrę. To sporo dobrych wieści jak na jeden dzień. "Wskocz mi na plecy, dotrzemy tam szybciej."

"Ważę jakieś milion ton, nie ma mowy." Nie ufam absolutnie nikomu, kto oferuje mi wzięcie na plecy, oprócz mojego taty. Zawsze boję się, że zostanę upuszczona na podłogę, a to jest chodnik. Spadnę i złamię sobie twarz.

Wywrócił oczami i zniżył się żeby mnie podnieść. "Ufasz mi, no nie?"

Nie, wcale. Nie, będąc na twoich plecach. Czekał rozkroczony na ziemi aż na niego wskoczę, bez żadnej intencji by wstawać, dopóki tego nie zrobię. Usiadł, podtrzymując rękami głowę, będąc cierpliwym jak nigdy. Cholera, Harry, przeklinam cię.

Wskoczyłam na jego plecy, a on zadowolony jak nigdy, szedł długimi ulicami w górę wzgórza, nie zatrzymując się żeby zaczerpnąć powietrza. Pewnie bym zemdlała gdybym sama miała tak iść. Mimo tego, moje oczy były cały czas zamknięte, bo byłam przerażona, że Harry potknie się o swoje nogi jak ja cały czas, i mnie upuści. Więc technicznie nie mam żadnego pojęcia czy jesteśmy już blisko czy nie. Lepiej żebyśmy byli, Styles. Nie zostałeś obdarzony swoim wzrostem bez powodu.

"Maci, możesz już otworzyć oczy." Zachichotał Harry i odstawił mnie tuż przed drzwiami.

"Tłuste jedzenie, gdzie byłeś przez całe moje życie?" Zagruchałam, wbiegając - nie naprawdę - do McDonalda. I nikogo tutaj nie ma! Alleluja. Pewnie wszyscy są zajęci jedzeniem biednej owieczki. Jestem za jedzeniem krów i świń, ale inne zwierzęta? Nie ma mowy.

"Co będzie dla pastwa?" Zapytała kobieta o indyjskiej urodzie, naciskając coś w kasie. Auć, zero emocji?

"Emm, numer 3 i Big Maca." Zawsze zamawiam to samo, a po wszystkim i tak jestem głodna. Trochę depresyjnie. Spojrzała na Harry'ego, czekając na jego zamówienie.

Zaczęłam wyjmować portfel z kieszeni w marynarce Harry'ego, gdy on walnął mnie w rękę i sam zapłacił za nas obu. Nie ładnie, bro. "Weź to." Powiedziałam, wyciągając w jego stronę pieniądze, by mu zwrócić.

Potrząsnął głową. "Nie trzeba."

"Nie bądź idiotą. Niosłeś moje buty i mnie, no i ukradłam ci marynarkę. Plus zapłaciłeś za Gemmę i resztę." Pomachałam mu pieniędzmi przed twarzą, mając nadzieję, iż się wkurzy i je weźmie. "Harry, bierz to!"

"Tak, ponieważ chciałem, schowaj to." Zamknął moją dłoń w drugiej bym zabrała pieniądze. "Albo oddaj je na dobroczynny cel." Powiedział, kiwając w kierunku pojemnika na pomoc potrzebującym Ronalda McDonalda, mi pasuje. Poczuję się ze sobą lepiej pomagając potrzebującym. Jeśli pomagam biednym zwierzętom to mogę równie dobrze dać pieniądze ludziom.

Kasjerka wkładała kolejno gotowe zamówienie na naszą tackę. Ahhh, przepyszne jedzenie idzie do mnie! Wyrwałam tackę Harry'emu i zabrałam jedzenie do najbliższego stolika. Muszę się dostać do tego żarcia. Usiadłam przy stoliku z obrotowym krzesłem i otworzyłam swoje pudełko nuggetsów. Tłuste frytki wymokłe w soli, dwadzieścia przepysznych kurczaczków usmażonych i umieszczonych w fioletowym i białym pudełku, no i mój Big Mac, już zapakowany w żółty papier. Takie wyśmienite.

"Zaraz wrócę." Powiedziałam.

"Biegunka się odzywa?" Wyszczerzył zęby w uśmiechu, wpychając do buzi jedną z kanapek. Walnęłam go plikiem serwetek i odeszłam od niego.

Otworzyłam drzwi do łazienki żeby umyć ręce, odkręciłam wodę, gdy usłyszałam dziwne dźwięki. Co do cholery? "Halo?" Zawołałam, przeglądając kabiny żeby znaleźć źródło hałasu. Usłyszałam dławienie, potem kaszlenie i wymiotowanie. W ostatniej kabinie była dziewczyna wygięta w kierunku muszli. "Wszystko w porządku?" Wszystko w porządku, oczywiście że nie, Maci, przecież wymiotuje.

Ponownie zakaszlała, a potem pochyliła się do muszli żeby znów zwrócić zawartość żołądka. Rzuciłam się w jej stronę i upewniłam się, że jej długie, ciemne włosy nie dostaną się jej do buzi, gdy wymiotuje. Pocierałam jej plecy dopóki nie skończyła i usiadła, opierając się o stalowe drzwi.

"Christine?" To dziewczyna z lodziarni Guptil w Cheshire. Dlaczego ona tutaj jest? Mieszka w Cheshire... albo przynajmniej myślę, że mieszka w Cheshire. I dlaczego wymiotuje?

"Hej, Maci." Wybełkotała i pociągnęła za rolkę papieru toaletowego, by wytrzeć sobie usta.

Pomogłam jej stanąć na nogi i pozwoliłam jej się o mnie oprzeć. Biedna dziewczyna, tak mi przykro. "Co się stało?"

"Alkohol w najlepszym wydaniu." Spróbowała z tego zażartować.

Prowadząc ją do umywalki, zauważyłam puszkę po piwie, która była przede mną ten cały czas. Cóż, to tylko pokazuje jak często zwracam uwagę na swoje otoczenie. Moja mama miała rację... wreszcie zgubię się w Londynie, jeśli nie będę zwracać na nic uwagi.

"Dołączysz do nas na obiad?" Zaoferowałam, wyrzucając za nią puszkę.

"Kto jest z tobą?" Próbowała stanąć o własnych siłach, ale epicko upadła i przewróciła się na tyłek.

"Harry." Chwyciłam ją za ramię, pociągając w górę i wyprowadzając z pomieszczenia, ponieważ wiedziałam, że sama sobie nie poradzi. "Dlaczego jesteś nawalona w McDonaldzie?"

"No wiesz... Przyszłam po trochę kawy, ale potem poczułam się z lekka gorzej."

Harry wyskoczył z siedzenia żeby pomóc mi przyprowadzić ją do stolika. Nawet nie skończył żuć jedzenia, więc nie pytał co się stało. Cóż za maniery. Usadowił ją na miejscu obok niego, podczas gdy ja podałam jej swojego Big Maca, bez którego mogę przeżyć.

"Jesteście kochani." Powiedziała Christina, zamykając za sobą drzwi taksówki. Harry wręczył taksówkarzowi Bóg wie ile pieniędzy, by zabrał ją do domu.

Oboje staliśmy w ciszy, patrząc na Christinę opierającą głowę o zimną szybę. Spojrzałam na Harry'ego, który już patrzył na mnie, i uśmiechnęłam się do niego. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Simple, but effective.

__________


Flaki z olejem, ale trudno. Wcześniejsze rozdziały bardziej mi się podobały, szczerze mówiąc. No i dużo jest takich zbitek językowych, których nie da się przetłumaczyć, więc albo je pomijam, albo przerabiam by miały sens. Mam nadzieję, że wszystko jest tak jak ma być :)

Możecie mi powysyłać jakieś zdjęcia to w wolnym czasie sobie poćwiczę i wkleję Was do idola, czy coś w tym stylu (:

8 komentarzy:

  1. dzięki ze tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde, ja chce coś romantyczneegoooo, a nie żyganie w łazience xd Ale takie coś to chyba nie tutaj..

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ogarniam co oni robią, to znaczy fajna przyjaźń i wgl ale trochę romansu by nie zaszkodziło :P
    zapraszam do siebie [ http://my-life-as-annie.blogspot.com] ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA
    Więcej na zuandwikki.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. całus w policzek ! ♥ jej ! mam nadzieje że w następnym coś się wydarzy... ;D świetne tłumaczenie ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie tłumaczysz x Oczekiwałam czegoś więcej no ale nie twoja wina. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Natknelam sie na tego bloga niedawno. Mega wciągające opowiadanie, dobrze ze je tlumaczysz. Czekam na dalsze losy :D
    Jeszcze mam pytanko, jest zaplanowana dlugosc tego opowiadania czy jest ona niewiadoma?

    OdpowiedzUsuń