Nie dostałam od niego numeru tamtego dnia, niestety, ale dzięki Bogu Harry tweetnął do mnie wtedy o jakiejś tam grze. Jeśli nie Harry, Josh nigdy by mnie nie znalazł, ani Perrie, jeśli o to chodzi. Josh wysłał mi prywatną wiadomość pytając się czy chciałabym z nim coś porobić, a Perrie przeprosiła za to, że nie pożegnała się zanim wyszła. (Jest taka słodka.) Z wyjątkiem tego, że popełniła błąd w tagowaniu mnie w tweecie z resztą paczki.
Niezbyt dobry pomysł. Dobrze jest dać poczucie tajemniczości o tym kim jestem, a nie mówić całemu wszechświatowi, który tak jakby mnie nienawidzi, żeby nienawidził mnie za wszystko co z tobą robię. Od teraz gardzę światem twittera.
"Gemma!" Zawołałam, mając nadzieję, że usłyszy mój bolesny okrzyk. Przerzuciłam kolejną koszulkę przez sypialnię, sfrustrowana swoimi opcjami.
Drzwi zostały otwarte i wpakował się przez nie bardzo zmieszany Harry pijący sok jabłkowy z kartonu. "Co się stało?"
"Nie wiedziałam, że masz na imię Gemma." Wyplułam sarkastycznie. Już się stresuje, jeśli chodzi o Josha, i nie potrzebuję w tej chwili dokuczania Harry'ego.
"Mogę być kimkolwiek zechcesz, kochanie." Puścił oczko z kartonem w ustach. Nieźle Harry, wiesz jak sprawić żeby kobiety mdlały.
"Harold!" Rzuciłam w niego przypadkowy sweter, który znalazłam w walizce. Zakrył się przed nadlatującym ubraniem. "Wyjdź stąd, penisowa twarzo!" Wykrzywiłam usta w grymasie, klęcząc przed moją walizką z ubraniami rozwalonymi na podłodze.
"Trzymaj się kupy, żeby drzwi nie przycięły ci dupy." [WTF. Oryginał: "Don't let the door hit you where the good Lord split you"] Mój wybawca Gemma powiedziała swojemu młodszemu bratu. Klepnęła go w tyłek, ponaglając go. Opuścił pokój bez gadania, więc teraz miałam więcej czasu na wybór ciuchów.
Gemma oszacowała ciuchy porozrzucane po całym pokoju stukając się palcem w podbródek. Chodziła tam i z powrotem, myśląc o jakiejkolwiek możliwej kombinacji [ubrań] jaka przychodziła jej do głowy. "Twój biały top spaghetti, ten z kieszonką w rogu, z logiem drużyny piłkarskiej, który odsłania trochę twojego brzucha. Szorty, i twoje kowbojki. Te ciemne szorty, które kupiłaś tego dnia w Hollister, nie te z American Eagle." Poinstruowała mnie, podczas gdy ja przetrząsałam ubrania, szukając rzeczy, o których mówiła.
Wyciągnęłam top i dół spod wielkiego stosu koszulek i spodenek i/lub obcisłych dżinsów. Gemma wie o czym mówi, wyglądają przypadkowo, ale wystarczająco ładnie na kręgle. Później będę się zastanawiać skąd ona zna moją szafę lepiej niż ja sama, ale w tym momencie mam półtorej godziny żeby się przygotować zanim Josh tu będzie.
O jeny, jeny, jeny.
Wyszłam z łazienki, gdy już się ubrałam i pomalowałam - kreski, tusz, cienie, i te całe sprawy - dla Gemmy do zatwierdzenia. Uśmiechnęła się szeroko i przybiła mi piątkę, a potem zakręciła mnie w pół-przytuleniu klepiąc mnie w plecy.
"Moja mała dziewczynka dojrzewa." Otarła swoje nieistniejące łzy trzymając dłonie przy sercu na klatce piersiowej.
"Nienawidzę cię." Wymamrotałam pod nosem. "Zachowujesz się tak, jakbym pierwszy raz integrowała się z chłopakiem."
"Pierwszym chłopakiem, z którym się nie związałaś, i nie jest twoim eks-palantem. Więc tak."
Zrzuciłam jej rękę z mojego ramienia. "Miałyśmy nie rozmawiać o Austinie, pamiętasz?" Klapnęłam ją figlarnie w brzuch i uciekłam na dół zanim zdążyła się odegrać. "Kociaku!" Krzyknęłam, gdy zobaczyłam Dusty pędzącą z łazienki na jej łóżko. Podniosłam Dusty i kołysałam ją w ramionach jak noworodka.
Co jest najsłodszą rzeczą na świecie? Kociak kociak kociak.
"Gdzie tak właściwie się wybierasz?" Chłopak stojący koło mnie przyprawił mnie o zawał. On naprawdę mnie kiedyś uśmierci, jeśli tak często będzie mnie straszył. Zawsze gdy to robi mam mały atak serca. Jeśli dodasz to do jego przypadkowych ekstremalnie seksownych momentów, mogę sobie wyliczyć, że umrę jeszcze przed końcem lata.
"Na zewnątrz." Powiedziałam prosto. Zeszłam ze schodów z oczywistym ogonem za mną. (Jeśli nie jest to oczywiste, Harry jest ogonem. Zbyt wiele gier słownych o kotach.)
"Gdzie? Nie masz przyjaciół w Cheshire."
Znowu mdleję, Styles.
"Dla twojej informacji, mam tu wielu przyjaciół." Mam Dusty, Katy, Jeannette, Gemmę i Christinę... jeśli się liczy. Plus Harry jest moim przyjacielem... niestety. Wyrzuciłabym go na stos śmieci, jeśli bym mogła.
Żart.
"Kogo?" Powiedział z głupawym uśmiechem na twarzy - przepięknej twarzy.
"Josha."
"Devine? Naszego perkusistę?"
"W rzeczy samej."
"On nie jest z Cheshire." Powstrzymał się od śmiechu nad jego głupim żartem.
"Nieważne, Harry. Wiesz co miałam na myśli." Rzuciłam piorunujące spojrzenie temu gigantowi i zagroziłam mu Dusty.
"Co zamierzasz robić, znowu syczeć?" Tym razem wybuchnął śmiechem. Oczywiście pamięta tamtą noc.
"Haroldzie!" Trzymając Dusty w jednej ręce, walnęłam go moim dopiero co uwolnionym ramieniem. "Oficjalnie zakańczam tę konwersację." Zrobiłam gest "mów do ręki" żeby dać mu znać, że będę unikać go do końca życia.
Harry już otwierał buzię żeby coś powiedzieć, ale zamknął ją gdy odezwał się dzwonek do drzwi. Joshua tu jest! Okej, woah, uspokój się Maci. To tylko osoba... strasznie, strasznie cudowna osoba, ale wciąż tylko osoba. Harry widocznie cierpi na zespół braku manier, bo to ja musiałam otworzyć jego dom dla Josha, z kotem w jednej ręce.
Josh miał na sobie biały T-shirt, wystarczająco ciasny, żeby uwydatnić każdy muskuł z osobna. Miał skrzyżowane ramiona, odkrywając przepiękne bicepsy, które na pewno "przypadkiem" później dotknę. Harry za mną zakaszlał, a Josh pomachał mu niezręcznie i powiedział "Oh, cześć", a potem powrócił do uśmiechania się do mnie. To nie był nawet pełen uśmiech; to taki uroczy uśmieszek, który sprawia, że chcę się wydostać z majtek.
Przekazałam Dusty Penisowej Twarzy i usunęłam kocią sierść z klatki piersiowej, która mogła się tam przedostać. Byłoby żenujące chodzić cały dzień we włosach Dusty na całym ciele. (Czy to dałoby mi kocie moce tak jak ugryzienie pająka dało specjalne moce Peterowi Parkerowi?)
_*_
"Trafienie!" Przechwalałam się jakiś siódmy raz podczas naszej rundki zawierającej dziesięć gier. "Chciałabym podziękować Nintendo za nauczenie mnie wszystkiego co wiem poprzez używanie Wii. Jestem ich dłużnikiem." Ukłoniłam się przed Joshem, który siedział na twardym metalowym krzesełku z pomarańczowym wezgłowiem.
Zaczepnie wywrócił oczami i chwycił swoją zieloną kulę do kręgli przygotowując się do tego co nazywa kręglami. "Patrz na mistrza." Puścił mi oczko i rzucił kulę w babcinym stylu.
"Emm, mistrzu..." Wskazałam na kulę toczącą się do rynny, a on nadążył za moim spojrzeniem.
"To było zaplanowane." Powiedział wzruszając ramionami, próbując udawać wyluzowanego, ale nadąsał się w drodze do krzesła.
"Aw Josh, jest w porządku. Nie wszyscy mogą być tak niesamowici jak ja." Uśmiechnęłam się, biorąc moją pomarańczową lekką kulę, bo jestem dosłownie najsłabszą istotą ludzką. Jestem też prawie pewna, że to jest dziecięca kula, ale Josh nie musiał tego wiedzieć.
Podbiegłam i zatrzymałam się przed linią toru i podciągnęłam dominującą nogę z ziemi przesuwając ją za siebie. Moje palce uwolniły uchwyt w dziurach kuli, a ona potoczyła się prosto w stronę kręgli. Obydwoje czekaliśmy z niepokojem na kulę, żeby zbiła jakieś kręgle. Odtańczyłam taniec z lat 80., gdy figlarnie odwróciłam się do Josha.
Ósmy strike dnia. Tak się to robi, bejbe.
"Okej, okej. Uznaję swoją porażkę. Jesteś królową kręgli." Powiedział z głupawym uśmiechem na twarzy. Nasza tablica wyników znajdująca się za nim wyświetliła finałowe wyniki, i oczywiście wygrałam. Druga wygrana z trzech gier. "Jesteś głodna, Wasza Wysokość?"
Walnęłam go zaczepnie w ramię i skinęłam głową, no bo kiedy ja nie jestem głodna? Plus zrobię wszystko żeby się wydostać z tych obrzydliwych butów do kręgli.
"Gdzie idziemy?" Zasłoniłam oczy przed słońcem na zewnątrz. Która jest w ogóle godzina? Czuję się jakbyśmy grali przez jakieś pół godziny.
"Apothic Red." Zwrócił się w stronę restauracji umieszczonej po drugiej stronie ulicy w rogu.
Craig i Gemma raz tam poszli. Jest ona rzekomo super droga i luksusowa. To nie jest w porządku. Nie lubię drogich rzeczy. Hamburgery i frytki czynią moje życie kompletnym. Oh Jezu, może on myśli, że lubię drogie rzeczy przez to co jadłam na weselu Cher. Albo próbuje wyeksponować swoje biliony dolarów, które zarobił grając na perkusji dla One Direction.
Restauracja była zadziwiająca. Nikle oświetlona, ze świecami wszędzie rozprzestrzeniającymi przepyszny aromat restauracji i jedzenia gotowanego w kuchni. Czerwone, fioletowe i niebieskie zasłony ułożone były wokół podium do zamawiania, przedstawiając jego nieziemski kształt.
"Devine." Josh powiedział chłopakowi mniej-więcej w jego wieku. Jego włosy były olśniewająco białe, zauważalne nawet przez przydymione światło. Chłopak skinął głową i wziął kilka menu zza podium i wykonał gest żebyśmy za nim poszli.
Jeśli umiałabym gwizdać, to zrobiłabym ten cichy gwiżdżący gest, którzy robią ludzie gdy widzą coś pięknego, co wiedzą, że nigdy nie będą mogli tego osiągnąć. To miejsce jest tłoczne. Nie sądzę, że jest wolny stolik tutaj, z tego co widzę. "Jak udało ci się wprowadzić nas do środka?" Szepnęłam, zerkając ponad swoim ramieniem, żeby zobaczyć każdą wyrafinowaną kobietę i mężczyznę.
Każdy był w wieczorowym stroju, a ja jestem w koszulce pokazującej więcej ciała niż potrzebne, krótkich spodenkach i butach. Mogłam dostać ostrzeżenie, albo chociaż jakiś cynk żeby wziąć jakieś lepsze ciuchy czy coś. Boże, Josh w swojej koszulce i dżinsach wygląda bardziej formalnie niż mój strój na wieczór. Pieprzyć mnie i moją obecną sytuację.
"Mam kontakty." Wyszczerzył się.
Ok, ma kontakty. To wszystko wyjaśnia. Widocznie więcej pieniędzy, z którymi nie wiesz co zrobić, daje ci tu wiele wolności.
Wzięłam menu, które było pokryte burgundem i srebrnym tekstem z nazwą restauracji pośrodku. Otwierając menu, pojawiały się słowa, które nie wiem jak wymówić, i rzeczy o których nigdy w życiu nie słyszałam. Co do cholery mam zamówić? To na pewno nie jest jedna z tych restauracji, gdzie sprzedają paluszki kurczaka z makaronem i serem, które są wszystkim czego chcę na obiad. Bylebym nie wzięła biednej małej przepiórki. To miejsce jest okropne.
Zapach jedzenia jest zdecydowanie mylący. Mają homara, owcę, przepiórkę i właściwie każde zwierzę jakie istnieje. Założyłabym się, że mają gdzieś w tym menu nogę jelenia, jeśli tylko rozumiałabym cokolwiek z tego. To chyba dobrze, że nie rozumiem, bo pewnie bym zwymiotowała na miejscu.
"Zamówisz za mnie?" Powiedziałam szybko jak tylko zobaczyłam kobietę podchodzącą do naszego stolika.
"Mam na imię Aristola, będę was dzisiaj obsługiwać. Od czego chcą państwo zacząć?" Zmierzyła nas wzrokiem, a potem wyciągnęła notatnik z kieszeni, czekając by zanotować nasze jedzenie.
Josh uśmiechnął się do kobiety i umieścił jego menu na środku stołu. "Ja poproszę homara, a ona" Zatrzymał się ma chwilę, myśląc nad czymś, co zapamiętał z menu. Wszystko tylko nie ryba, lepiej żeby nie zamawiał- "krewetki..." zakończył, wymawiając niekończący się tytuł tych głupich krewetek.
Ja chcę tylko hamburgera i frytki, lub przynajmniej makaron z serem... czy proszę o zbyt wiele? Teraz będę musiała wrócić do domu z perfekcyjnej pierwszej połowy randki, żeby cały czas wymiotować w łazience przez głupie, głupie, głupie krewetki.
Przeklinam was, owoce morza.
__________
Omg Maci i Josh asdfghjkl; MOSH.
Shippujecie? (:
(c) hazzagotswag
Patrzcie co podesłała mi jedna dziewczyna :D
A tu taki mój pierwszy manip Harry + Maci (Barbara Palvin)
Nie zapominajcie o komentowaniu, teraz mogą komentować również anonimy :)
Świetnie piszesz! :D Irytuje mnie jednak to, że dialogi piszesz w cudzysłowie, a nie od myślników :S dlaczego? :C
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ♥ *klik*
Dziękuję! Jeśli chodzi o dialogi - jest ich mało i sądzę że tak pasują + takie są w oryginale; w anglii się tak pisze. Gdyby był tekst ciągły (bez tych "akapitów") to dobrze by wyglądały dialogi od myslnikow ale tak chyba lepiej pasuje w cudzyslowie :)
UsuńOczywiście wezmę twoją opinię pod uwagę, i bardzo za nią dziękuję :)
świetny !! Ta Maci jest taka kochana i słodka awww <3 czekam nn <3
OdpowiedzUsuńnie, Nie, NIE!
OdpowiedzUsuńNie będę ich shippować! XD
Ja tam dalej czekam na jakiś wyskok Haroldziny xD
Ach muszę się pochwalić, że to ja byłam tą dziewczyną, która zareklamowała na Chillsie..... dziwneeeeee
OdpowiedzUsuńOmmmmmmm bożusiu kochany niesamowite!!! Jak ja uwielbiam Maci. Nie mam żadnych uwag, bo wszystko tłumaczysz naprawdę dobrze i szybko. Nie muszę czekać nie wiadomo ile tygodni na nowy rozdział tylko jest przynajmniej raz na tydzień. To naprawdę mi się podoba. Ja jestem #TeamHarry i chyba nic tego nie zmieni. Nawet przezwisko "penisowa twarz" w sumie to ja uwielbiam je........
No nic, życzę miłego tłumaczenia i oczywiście czekam na next
PS Strasznie fajnie, że można dodawać komentarze z anonima, bo dotychczas żeby skomentować musiałam wejść na komputer i zalogować się. Zazwyczaj czytam na telefonie, a na nim nie mam opcji żeby być zalogowanym. Także od teraz pewnie bd komentować z anonima.
PS2 Mam jeszcze małe pytanko. Czy nadal dodajesz jakiś rozdział gdy będzie ileś tam komentarzy czy wtedy gdy skończysz tłumaczyć? Wolałabym wiedzieć XD
Już nie męcze, paaaaaaaa
Męcz, męcz, fajnie jest mieć takie długie komentarze :D
UsuńNawet nie wiedziałam że nie można dodawać z anonima dopóki sama nie chciałam skomentować. Jak będziesz tak dodawać to możesz się podpisywać żebym wiedziała ze to ty :)
Sama nie lubię długo czekać na rozdział dlatego staram się tłumaczyć w miarę systematycznie.
Ogólnie to nadal jestem przy "2 komentarze=nowy rozdział" ale ostatnio bardzo fajnie wam idzie komentowanie to nawet nie przypominam :) Rozdział oczywiście dodaję jak skończę tłumaczyć, bo np. jak dodałam ten rozdział to po dwóch godzinach były dwa komentarze więc musiałabym od razu dodać notkę, rozumiesz :)
Chciałabym jeszcze dodać że strasznie mi miło jak wyrażacie tu swoje opinie! (:
Tak wgl to baner moim zdaniem jest bardzo ładny. Nie obraź się, ale myślę że lepszy niż poprzedni. Chyba nie muszę przypominać że czekam ze znicierpliwieniem na kolejny rozdział? Zwłaszcza że czuje chemie pomiędzy Hazzą i Maci?
UsuńRachel ZuBerry, znowu.....