Zasada 14; Jest absolutnie do przyjęcia śpiewanie do swojej szczotki do włosów, dopóki jesteś w prywatności własnego pokoju/pijana z bliskimi przyjaciółmi
Uśmiechnął się. "Teraz" Zrobił pauzę, próbując się zdecydować "pocałuj mnie".
"Harry, nie mogę." Wyjęczałam. Niczego nie pragnęłam bardziej od pocałowania jego perfekcyjnych, pełnych, różowych ust... ale nie mogę. Nie mogę z powodu trzech dziewczyn na górze. To byłoby nie w porządku i nie mogę tego zrobić. Byłabym całkowicie winna i zeżarłoby mnie to od środka, jeśli w tym momencie pocałowałabym chłopaka przede mną.
"No dalej, Maci. Nie możesz uciec przed IOU [I owe you - Jestem ci winien przysługę]." Uśmiechnął się głupawo, próbując przekonać mnie do pocałowania go. Przysunął się do blatu, bliżej mnie.
"No to szkoda, bo ja się wycofuję." Skrzyżowałam ramiona żeby dowieść swojego celu.
"Tak jakby niszczysz moment." Jego długie palce muskały moje udo, zostawiając po sobie to samo uczucie mrowienia, jakim obdarzały mnie przy innych okazjach. Jego spierzchnięte usta ocierały się o moje, powodując natychmiastową reakcję, którą było owinięcie się moich ramion wokół jego szyi; czułam jego brązowe, kręcone loczki na swojej skórze. Zanim mogłam o tym pomyśleć, zamknął moje usta swoimi w złaknionym pocałunku. Odpowiedziałam natychmiast, zaskakując samą siebie. Jego usta były takie ciepłe, wargi bardziej miękkie niż można by sobie wyobrazić.
Trwało to tylko chwilę, zanim fala chłodnego powietrza ponownie zawitała na moich ustach, powodując, że zmarszczyłam brwi. "Cóż, muszę iść do łóżka." Stuknął w blat i oddalił się z mojego zasięgu.
"Haroldzie, nienawidzę cię." Uśmiechnęłam się, wciąż czując pocałunek na swoich ustach. "Czekaj, czy to znaczy, że mogę już użyć wszystkich trzech z moich IOU na tobie?" Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, zeskakując z blatu. Harry uniósł brew, obejmując mnie w talii dłońmi.
"Maci, nie mogę." Przedrzeźniał mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Walnęłam go w ramię, biorąc jego odpowiedź za oczywiste tak. Złapał mnie za nadgarstki i szedł tyłem w kierunku schodów. Przeszedł tak całe schody, wgapiając się we mnie i uśmiechając jak idiota. Jednym kopnięciem otworzył drzwi do swojej sypialni.
Mówiąc prawdę, nigdy nie wyobrażałam sobie pokoju Harry'ego. Ale on na pewno nie wyglądał tak, jak mogłabym pomyśleć, że będzie. Jego pokój jest nieskazitelny; żaden pokój nigdy nie będzie tak schludny jak jego. Ubrania były odłożone na swoje miejsce; na biurku, takim samym jak Gemmy, nie ma tylu rupieci. Ściany pomalowane zostały na elektryczny niebieski, a nad jego ogromnych rozmiarów łóżkiem z bogatą narzutą powieszone były plakaty Coldplay. Cholera, dzięki pieniądzom możesz mieć tyle rzeczy.
"Przepraszam za bałagan." Harry wzruszył ramionami, siadając na łóżku.
"Jesteś chory? Założę się, że nawet dom królowej nie jest tak czysty." They got nothing on you, babe. Udowodniono, Bruno Mars działa w każdej sytuacji. Harry pociągnął mnie za ręce sprawiając, że upadłam na jego kolana.
"Lecisz na mnie?" Dokuczył mi.
"Ha ha, bardzo śmieszne Penisowa Twarzo." Dźgnęłam go w dołeczek i zakryłam usta przed ziewaniem. Czytanie jest takie wyczerpujące. Właśnie dlatego nie czytam zbyt często. Płaczę, robię się głodna i zmęczona. Położyłam głowę na nagiej piersi Harry'ego, czując jak unosi się i opada. Przejeżdżał palcami po moim ramieniu, zostawiając po sobie gęsią skórkę na mojej skórze od jego dotyku.
"Dlaczego powiedziałaś, że nie możesz?" Harry powiedział nie wiadomo skąd, przyprawiając mnie o zawał serca. Jezu, myślałam, że usnął.
"Mam powody." Nie mogę mu powiedzieć o całym systemie, że Jeannette ma fory, a Katy jest moją najlepszą przyjaciółką i jego eks, i że Gemma jest jego siostrą. Jest to po prostu nie do przyjęcia. 'Nie do przyjęcia' wmawiam sobie, a jestem w pokoju chłopaka, to ma sens.
Harry porzucił temat i później już nie zadawał żadnych pytań. Po kilku sekundach usłyszałam jak lekko pochrapuje, a jego rytm serca się zwalnia, tak samo jak oddech. Jego bicie serca połączone z pochrapywaniem wydawały się być kołysanką, napisaną by utulić mnie w spokojnym śnie.
Podszedł do huśtawki znajdującej się na szczycie wzgórza, łapiąc kontakt wzrokowy, a potem jego brązowe oczy przeniosły się na świeżo rosnący płat trawy przy czerwonym, metalowym słupie. Przez dłuższy czas siedział tam, huśtając się sporadycznie, dopóki nie wstał i odszedł w kierunku, z którego przyszedł.
Śledziłam go, zaintrygowana gdzie poszedł. Przez twarz przeszła mi delikatna bryza zabawy, poczułam ciepło woni kwiatów, które dopiero co rozkwitały. Ujrzałam kolorowe motyle tańczące wśród drzew.
Skradał się między drzewami, świadomy tego, że go śledzę. W jednej chwili znaleźliśmy się w alejce, gdzieś w Londynie. Weszłam w lodowatą kałużę, widoczną w migoczących światłach ulicznych. Obejrzałam się w ciemną uliczkę w lewej strony by upewnić się, że nikt tego nie widział. Zrobiłam szybko krok w bok żeby uniknąć żebraków, obdartusów pokrytych brudem, gapiących się na mnie nawiedzonym wzrokiem. Cuchnący zapach zgniłych śmieci sprzed wielu miesięcy unoszący się w powietrzu; bolesne zawodzenie przebijające się przez wszystkie inne dźwięki.
Zatrzymał się, a twarz, której nie widziałam od kilku miesięcy, spojrzała mi prosto w oczy. Jego ciemne, czekoladowe oczy zalśniły, gdy spojrzał w moje niebieskie. "Hej, Mace." Oparł się o ceglany mur za nim.
"Co ty tu robisz?" Objęłam się, próbując zostawić przy sobie trochę ciepła, gdy chłodne powietrze polizało mnie w twarz.
Otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale mała dziewczynka z kulą mu przeszkodziła. "Dlaczego to zrobiłaś?" Spojrzała na mnie spod grubych rzęs. Przejechała dłonią po swoich zaplecionych, prostych, brązowych włosach. Jej głowa zwróciła się w prawo, sprawiając że się uśmiechnęła, i odeszła zanim mogłam zapytać co miała na myśli.
Austin patrzył jak odchodzi, a potem znów zwrócił uwagę na mnie. "Widziałem cię." Powiedział prosto, ruszając się ze swojego miejsca przy murze i idąc wzdłuż alejki.
"O czym ty mówisz?" Zacinałam się na własnych słowach. Światło księżyca ledwo rozświetlało ścieżkę, odbijając się na ciemnym śmietniku.
"Jestem z ciebie dumny, Mace." Austin zaczekał na mnie i objął mnie ramieniem, lekko kiwając głową zakapturzonemu mężczyźnie. Mężczyzna również mu skinął i otworzył ciężkie czerwone drzwi. Nie byłam pewna czy przejść przez nie z Austinem, ale lekkie szturchnięcie sprawiło, że łatwo poszłam w jego ślady.
Wkraczając do środka, uderzyło mnie wspomnienie, że jest to tor do jazdy na wrotkach, gdzie mieliśmy nasza pierwszą i ostatnią randkę. Austin zabrał mnie do tego samego stolika w małym barze, siadając od ściany, a ja zajęłam swoje zwykłe miejsce. "Co to ma być?"
Dziewczyna mniej-więcej w naszym wieku, w jeansach i koszulce One Direction, podeszła do nas spokojna i opanowana. "Dlaczego jej to zrobiłaś?" Powiedziała niezręcznie, bawiąc się swoimi długimi, prostymi, brązowymi włosami. Jak ta poprzednia dziewczynka, spojrzała w prawo, uśmiechnęła się i podeszła do czegokolwiek zobaczyła.
O czym do cholery one mówią? To jest prawdopodobnie najbardziej przerażająca rzecz ever. 'Dlaczego jej to zrobiłaś?' Jej? Kim jest 'ona'? 'Ona', o której mówią, mogła być jakąś kobietą wykonującą czyjeś rozkazy. Mogła być osobą w budce za nami, mogła być... Jeannette.
"Jest w porządku, wiesz, mam na myśli bycie wystraszoną." Austin bawił się swoimi ciemnymi blond włosami. Nie czekał na moją odpowiedź i kontynuował co zaczął mówić. "I lubienie go."
"Tyle że go nie lubię, nie mogę lubić i jest mi z tym w porządku." Wzięłam pojemnik na sól i uformowałam małą solną górkę.
Całkowicie zignorował co właśnie powiedziałam i wziął pojemnik z pieprzem, dodając go do mojego słonego stosiku. "Dostrzegłaś to po pocałunku, prawda?" Potrząsnęłam głową, bardziej skupiając się na naszej górce niż na Austinie. "Dlaczego po niego nie pójdziesz?" Przestał wysypywać piaskowe wydmy z pieprzu i usiadł w rogu budki, wyciągając przed siebie nogi.
"Bo to tylko gra." Tym razem to moja kolej zatrzaśnięcia solniczki i wpakowania jej z hukiem do specjalnej podstawki, za co zarobiłam parę nieprzyjemnych spojrzeń od klientów i personelu. To wszystko jest tylko grą. Nie obchodzi mnie to, jego nie obchodzi i nikogo nie obchodzi, bo to tylko gra.
Austin zaśmiał się i chwycił za brzuch. Jego brązowe oczy zamigotały rozbawieniem. "Myślisz, że to wszystko jest grą?"
Cisza.
"Maci, co się stało z Harrym zeszłej nocy w barze?" Pochylił się do przodu, splatając swoje ręce jedna z drugą. "Naprawdę wierzysz, że nie miał żadnego powodu by się tak zachowywać?; pić wszystko i wziąć jej numer?"
Wzruszyłam ramionami, pozwalając mu kontynuować. Nigdy nie pomyślałam o tym, dlaczego to zrobił. Prawie każdy pije żeby się rozluźnić i dobrze się bawić, co czyni go innego od reszty?
"Utknęłaś w sytuacji, w której twoi najbliżsi przyjaciele nie chcą żebyś się związała z tym chłopakiem, a Harry przyczepił się do kogoś, kto wysyła mu mieszane sygnały i zawsze idzie jeden krok do przodu, a potem milion do tyłu, i jest najlepszą kumpelą jego siostry."
"Austin, przesadzasz." Zaśmiałam się krótko i wywróciłam oczami na mojego eks chłopaka przede mną. Dlaczego w ogóle wygłasza mi tą szaloną pogadankę?
Wstał poprawiając swój sweter, a potem ponownie usiadł w milczeniu. "Czyżby?" Siedzieliśmy chwilę w ciszy, pozwalając mi przemyśleć każdy kawałek tego nonsensu. Skoro już ustaliliśmy, że jest psychiczny, bo myśli że Harry mnie lubi, lepiej będzie jak wyjdę. Jakby czytał mi w myślach, złapał mnie za rękę żeby powstrzymać mnie od wyślizgnięcia się z budki. "Czego się obawiasz, Mace?"
Jego ciepłe dłonie uwolniły moje i złapał się za brzuch. "Austin, co się stało?" Oparłam się o stolik żeby dowiedzieć się co jest grane, ale podniósł ręce do góry, by powstrzymać mnie od zajrzenia dalej.
"Czy ktoś może sprowadzić pomoc?" Krzyknęła jakaś kobieta, wskazując na Austina. Ludzie przybiegli ze wszystkich stron, stojąc i niczego nie robiąc. Nikt nie sięgnął po głupi telefon żeby zadzwonić po ratunek.
"Co wy robicie? Niech ktoś pomoże!" Ścisnęłam mocno jego dłonie, mając nadzieję, że utrzymam go tym samym przy życiu najdłużej jak to możliwe. Dłonie, które zawsze utrzymywały we mnie ciepło stały się w sekundę chłodne, a jego ubrania przemokły krwią, barwiąc je czerwienią. "Austin, nie możesz mnie opuścić, okej?"
Spojrzał na mnie spod swoich gęstych rzęs, z jedną myślą w głowie. "Skacz, a potem upadaj, pamiętasz?" Lekko się do mnie uśmiechnął zanim jego oczy się zeszkliły.
"Austin!" Płakałam, mocno go trzymając i nigdy nie chcąc puścić. Jakiś mężczyzna przerwał kontakt i wyciągnął mnie z baru. Dołączyło do niego dwóch innych, próbując mnie powstrzymać przed wyrywaniem się i wymachiwaniem kończynami.
"Maci!" Jego głęboki głos zwrócił moją uwagę. Miotła brązowych loków podeszła do mężczyzny, który mnie zabrał i cisnął w niego gromami w oczach, a oni natychmiast puścili żałując, że w ogóle zabrali mnie od Austina. "To tylko sen, kochanie." Harry ściskał moją dłoń i mamrotał słowa, których nie rozumiałam.
"To tylko sen, kochanie." Ten głos - Harry powtórzył po raz kolejny, masując moje dłonie swoimi. "Jesteś bezpieczna." Wyszeptał, zanim pocałował mnie w czubek głowy. Gładził delikatne okręgi na mojej skórze próbując mnie pocieszyć, nucąc Little Bird, Eda Sheerana.
Harry ułożył się do snu delikatnością swojego głosu. Ostrożnie zdjęłam z siebie jego ramię, nie chcąc znów go obudzić i wymknęłam się z pokoju. Jest trzecia nad ranem, a ja nie zamierzam być przyłapana w pokoju Harry'ego, wystawiając się na pewną śmierć, jako że dziewczyny rozdarłyby mnie na strzępy.
~*~
Obudził mnie umysł, zanim w ogóle moje ciało było gotowe. Niespokojne godziny snu zostawiły mi wory pod oczami i wygląda to wstrętnie. Skanowanie pokoju; żadnych dziewczyn w zasięgu wzroku. Dlaczego one zawsze idą na kawę beze mnie? Wzdychając, wypełzałam się spod koca Gemmy, mając nadzieję na wskoczenie pod prysznic, który mnie obudzi i sprawi, że zapomnę o tym, że Katy i dziewczyny nigdy nie przyniosły mi z powrotem kawy, ani gorącej czekolady, ani niczego co mówiłoby, że o mnie pomyślały.
Podzieliłam się z nimi moimi hamburgerami i ciastkami. Najmniej co mogą zrobić jest przyniesienie mi trochę ciasta z piekarni żeby zwrócić mi stratę, jaką było jedzenie. Zawsze tak jest. Nigdy nie wygrywam; Nie potrafię nawet wygrać złotej rybki w grze karnawałowej. Chociaż raz chcę jedną wygrać i nazwać ją Pickle. Właściwie, kłamię. Wygrałam jedną rzecz w życiu, olśniewający pocałunek od Harry'ego.
Przeczołgałam się do mojej walizki, gdzie leżała sterta ciuchów i wzięłam pierwszą rzecz jaką zobaczyłam. Moja koszulka Taylor Swift z koncertu, na który poszłam lata temu, brzmi okej. Skacz, a potem upadaj, pamiętasz? Głos w mojej głowie mnie zaskoczył, jako że rozpoznałam do kogo należał: Austin, z mojego snu.
Mój eks dający mi rady odnośnie Harry'ego, jakim cudem mam taki pojebany umysł?
Biegnąc do łazienki Gemmy i zamykając za sobą drzwi, zdjęłam moją workowatą koszulkę All Time Low i włączyłam radio oraz prysznic. Ciepła woda jest taka odświeżająca. Na mojej skórze wydaje się być przyjemna i kojąca. Podgłośniłam gdy zaczęło lecieć Adele - Someone Like You, a gdy puszczają Adele to nie możesz tego po prostu zignorować.
"Never mind I'll find, someone like you!" Śpiewałam, wmasowując sobie w głowę kokosowy szampon. Cholera, moje włosy tak ładnie pachną. Gemma kupuje wyśmienite szampony i odżywki. Nigdy nie przestanę się zachwycać nad tym jak kokos przepięknie pachnie za każdym razem gdy myję włosy.
To po prostu taki... wspaniały zapach. Uwielbiam to, że dla mnie jedynym słowem opisującym rzeczy jest 'wspaniały'. Oh cóż, pieprzyć to.
Zdeterminowana żeby zakończyć golenie i mycie włosów i suszenie się zanim skończy się piosenką Pitbulla i Ne-Yo, pośpieszyłam się. A gdy się śpieszę to się podcinam, dostaje mi się odżywka do oczu i magicznie się ślizgam na butelce żelu pod prysznic, który jakimś cudem znalazł się pod moimi nogami. Więc technicznie moje dnie są beznadziejne. Skończyłam tymczasowo ślepa, potrzebuję zespołu pierwszej pomocy i prawdopodobnie złamałam kość, a to wszystko, dlatego że pośpieszyłam się przez piosenkę. Jebać moje życie.
I ukończyłam mój ostatni życiowy cel! Plus, mam ekstra minutę, bo skończyłam na drugiej minucie piosenki.
Weszłam na puszysty dywanik Gemmy, owijając się jej bawełnianym ręcznikiem - Niesamowicie jest czuć go na skórze, a w dodatku sprawia, że chcesz w nim zasnąć. Ostrożnie, nie chcąc postawić złego kroku i upaść ponownie na twarz, utrzymywałam wzrok skupiony na stopach.
Nowy życiowy cel: Nie poślizgnąć się stąd do łóżka, próbując zabrać swoją bluzkę Taylor Swift i przemknąć się z powrotem do łazienki.
"I want you tonight." Zaśpiewałam razem z radiem i drogim Ne-Yo, wciąż skupiona na pracy swoich stóp.
"Grab somebody sexy tell 'em hey." Jego silne ramiona mnie do niego przyciągnęły, gdy złożył pocałunek na moich ustach.
"Jesteś dziwny." Spojrzałam w jego zielone oczy, uśmiechając się. Mocniej podtrzymując ręcznik, wychyliłam się by chwycić swoją koszulkę i uciec. A-ha! Mam ją. W połowie drogi do pachnącej kokosem łazienki złapał moje nadgarstki i przyciągnął do siebie.
"Powinno być prawo zakazujące ci nosić ubrań w pobliżu mnie." Wyszczerzył zęby w uśmiechu i obrócił mnie wokół własnej osi.
"Bardzo śmieszne, Penisowa Twarzo. Teraz się odwal, albo będziesz się musiał zmierzyć z gniewem Maci." Patrzyłam na niego upewniając się, że ponownie mnie nie złapie i szybko zwróciłam się w stronę łazienki.
Znów mnie pocałował, uśmiechnęłam się do siebie.
__________
Coraz więcej osób czyta bloga, widzę po statystykach i komentarzach, yay! Dziękuję za wszystko :D
Jestem beznadziejna w edytowaniu zdjęć, oto co mi ostatnio wyszło:
No i moglibyście mnie trochę skrytykować, bo cały czas tylko pochwały i pochwały. Nie żeby mi się to nie podobało, ale jakoś tak dziwnie. Na pewno wszystko w porządku? Interpunkcja, jakieś zwroty, coś jest nielogiczne? :)
Ja jakoś nie widzę potrzeby krytykowania Cie :) Wszystko wygląda dobrze! Szablon, czcionka, interpunkcja są świetne!
OdpowiedzUsuńJejku jaki słodki ten rozdział! Jestem ciekawa jak zareagują dziewczyny na to ;> Były Maci? nie spodziewałabym się ;o Ogółem rozdział cudowny *.*
+ Ten edytowany obrazek jest ksfhaugvdkjghrewg ♥ AWWWWWW
SFWDHFL BGJ; KDB;KGDF' SERIO. Ten rozdział jest taki.. oh. Tak wg. to jak ostatnio myślałam o tym opowiaadaniu (tnm, robie to często, ostatnimi czasy) to wymyśliłam nazwę dla ostatniego rozdziału! Zgadnij jaką!
OdpowiedzUsuńDobra, powiem ci. ''Zasady są po to, aby je łamać'' pomysłowe, nie? Poza tym, wszystko było by pięknie wtedy ;*
Dobra.. teraz.. tak jak chciałaś, zamierzam cie skrytykować.
A więc.. HAHAHAHHAHHA. Kurwa, myślałam że jebnę ze śmiechu, jak zobaczyłam te zdjęcie :P
Nie musiałaś robić odstępu na pół strony hahahahahahahha. A z tym krytykowaniem to jednak się już rozmyśliłam XD Aw, fajny byłby tytuł (:
UsuńOdstęp musi być, bo nie było by efektu. A ta krytyka.. to nie była do końca krytyka, no.. ogółem.. mam to na tapecie xDDDD
UsuńJak tak bardzo chcesz krytykę to ha chce zeby wszystkie roDzialy były już przetłumaczone!! C U D O W N I E!! denerwujące jest tą zasada bo to ... ni ją chce zeby byli razem
OdpowiedzUsuńczekałam na ten rozdział! nawet chciałam czytac po angielsku ale jestem cierpliwa i poczekałam. @ilymyJustin
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :D Nie wiem czy jest co krytykowac, mi wszystko pasuje.
OdpowiedzUsuńZapraszam na swoje blogi:
http://strayheart-fanfiction.blogspot.com
http://extratuition-fanfiction.blogspot.com
pocałowali się !!! dkjafbhivgvodgocn !
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
uwielbiam twoje tłumaczenie ♥