Zasada 9; Nie jest homo powiedzieć twojemu przyjacielowi żeby ssał twojego fiuta, jeśli faktycznie nie masz żadnego
Ugh, dlaczego w ogóle wstaję? Zmusiłam moje powieki do zamknięcia się, ponieważ odmawiam wstawania w południe i mam nadzieję, że ciemność pod nimi jest wystarczająca, by pozwolić mi spać dłużej. Naciągnęłam na siebie kołdrę żeby utrzymać ciepło, i spojrzałam na mojego wypchanego Papę Smerfa. Wymacałam łóżko wokół siebie, ale go nie było, i prawdopodobnie spadł.
Przesunęłam się do skraju łóżka i opuściłam ramię, żeby go poszukać. Wydotykałam cały dywan, ale wciąż go tam nie było. Gdzie on do cholery jest? Usłyszałam ciężkie łomotanie do drzwi, które przyprawiło mnie o zawał i sprawiło, że upadłam twarzą na podłogę.
Podniosłam dłonie do twarzy, żeby upenić się, że nie złamałam niczego cennego, i żeby złagodzić pulsujący ból przy kości policzkowej. Jezus, to gówno mnie boli. "Maci, jestem głodny!" Usłyszałam chłopięce skomlenie z drugiej strony drzwi. Pieprzony Harry mnie obudził, i jeszcze przez niego spadłam.
"Załatw sobie jakieś cholerne jedzenie." Warknęłam, wciąż regenerując się po upadku. Złapałam znajomą niebiesko-czerwoną postać Papy Smerfa spod szafki nocnej. Przynajmniej coś dobrego z tego wyszło.
"Chcę ciasteczka." Walnął w drzwi jeszcze jeden raz i dodał kopniaka dla podkreślenia. Yeah, a ja chcę iść do łóżka.
"Jebany Harry sprawił, że spadłam na jebaną podłogę." Wybełkotałam, idąc w stronę drzwi, poprawiając moją workowatą koszulkę, żeby się upewnić, że nic nie widać. "Czego chcesz?" Otworzyłam drzwi żeby odsłonić szczerzącego się Harry'ego opartego o futrynę. Już się przebrał w koszulkę z Ramones i dżinsy.
"Ciastka. Zrób mi."
"A kim właściwie jesteś, żeby mówić mi co mam robić?" Zdecydowanie nie jest Królową Anglii, ani moimi rodzicami.
"Jestem Harry... a ty jesteś Maci. Teraz, gdy już odkryliśmy oczywiste, chcę ciasteczka." Ałć, ktoś jest dzisiaj w nastroju. Skrzyżowałam ramiona czekając na przynajmniej jeden dobry powód, dla którego miałabym mu robić jakieś ciasteczka.
"Poproś Gemmę żeby ci je zrobiła, albo Jeannette. Ona bardzo chętnie zrobi ci ciastka." Gdzie są w ogóle dziewczyny?
"Poszły do sklepu spożywczego, czy tam coś." Zostawiają mnie porzuconą z Harrym w czasie dnia? Noc to co innego. Lubię go w nocy. Jest znacznie mniej... marudny i denerwujący, i uciążliwy dla mojego cennego czasu snu. Tylko dlatego, że codziennie chodzę spać późno w nocy, nie znaczy, że nie lubię spać. "Proszę? Będę ci coś winien."
Miałabym już dwie przysługi u Harry'ego? Zdecydowanie będzie zabawnie wykorzystując je przeciwko niemu. Mogłabym kazać mu zrobić tak wiele rzeczy. Na przykład, mogłabym powiedzieć mu, żeby załatwił mi jakiegoś supermodela, z którym zjadłabym lunch, oh! Mogłabym mu kazać kupić mi na jeden dzień bufet jedzenia. Oh, lub randka-lunch z super atrakcyjnym supermodelem Tomem Daleyem.
"Zgoda." Zrobiłam pauzę na chwilę, zastanawiając się, dlaczego się na to piszę. "Dlaczego w ogóle tak bardzo je chcesz, Harry?" Nigdy nie mówi "proszę", nie ma żadnych manier.
"No dobra, dobra, więc niańczę Lux, a ona kocha ciasteczka, ale ja nie umiem piec. Gotować może, ale nie piec." Wyraz jego twarzy był szczery, więc co do cholery. Harry dostaje punkty za lubienie dzieci.
"Kiedy ją tu przywożą?" Zapytałam Penisową Twarz, jak weszliśmy do pustej kuchni. Jest paczka ciasteczek gotowych do upieczenia. Poważnie? "Harry, nie możesz po prostu wrzucić ich do piekarnika?" Podniosłam żółtą paczkę i spróbowałam ją otworzyć, ale niestety nie mogłam, więc musiałam poprosić Harry'ego żeby to zrobił.
Uśmiechnął się głupawo, otwierając z łatwością opakowanie. Oddał mi paczkę dwunastu krążków z ciasta i wyciągnął z kieszeni telefon. "Za dwadzieścia minut." Dwadzieścia minut, a ciasteczka upieką się w piętnaście. Perfekcyjne wyczucie czasu, co nie?
Obeznana gdzie co jest, wzięłam tackę do pieczenia z szafki znad piekarnika i pokryłam masłem. Potem poukładałam na nią ciasteczkowe krążki, podkradając tylko jedno. Smakują one lepiej niż prawdziwe ciasteczka - nie mogłam im odmówić.
"Chcesz się ze mną podzielić?" Złamałam krążek na pół (zatrzymałam sobie większy kawałek) i dałam mu gryza.
Wpakował całą masę do ust i strzepnął nieistniejące okruszki z dłoni. "Jestem w nastroju na hamburgery." Oblizał usta przed decyzją, by znów wyciągnąć swój telefon. "Masz ochotę?"
Rozumiecie, to jest bardziej satysfakcjonujące niż głupie owoce morza. Jestem prosta, wszystko o co proszę to tuczące i tłuste jedzenie i będę cię kochać już zawsze. To zabawne, bo to prawda. Chociaż szczerze, zawsze wybrałabym burgery zamiast jakiegoś fantazyjnego restauracyjnego jedzenia. "Pewnie."
Wpisał coś do telefonu, zanim schował go ponownie w kieszeni. Skończyłam ostatni gryz mojego ciastowego krążka, przyglądając się kątem oka poczynaniom Harry'ego. Nie był normalnym zuchwałym sobą, gdy patrzył na blat. Najwyraźniej coś go gryzło.
Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu zielonego winogrona. Ah, jest on taki smakowity i słodki i niesamowity i perfekcyjny. "Wszystko w porządku, Harry?" Usiadłam koło niego oferując mu winogrono. Oj, muszę przestać jeść przez cały czas.
Ha ha, nie.
"Tak, jestem po prostu wszystkim zmęczony." Jego głos spadł prawie do szeptu, gdy dotknął blat palcami.
"Czym na przykład?" Zapytałam się go, wkładając kolejne słodkie winogrono do buzi. Rany, są niezłe.
Urwał jeden winogron z kiści i bawił się nim w buzi zanim go zjadł. "Na przykład nieprzerwana presja na wszystko. Ludzie chcą żebym się zmienił dla ich własnych potrzeb cały czas i..." Cichnął, stukając opuszkami palców o blat. Zmarszczył brwi i oblizał usta, próbując się uspokoić.
"Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi w tym biznesie, wiadomo, ale jesteś tym kim jesteś, więc nie zmieniaj się dla nikogo innego tylko dla siebie. Cokolwiek to znaczy, lubię cię." Harry nie spojrzał znad jego skupionego punktu w blacie, ale zaoferował zasmucony uśmiech, odbierający wszystkie moje bezsensowne słowa. Jak na zawołanie, timer zadzwonił w tym samym czasie co dzwonek do drzwi.
Harry natychmiastowo znów stał się szczęśliwy, otwierając drzwi dziecku, które miało spędzić z nim dzień. Biorąc kuchenną rękawicę, słyszałam męski i damski głos dochodzący z salonu. Słowa nie były wystarczająco głośne bym podłapała o czym mówią, ale usłyszałam szczęśliwe chichoty dziecka wyjątkowo dobrze. Słyszałam gaworzącego Harry'ego, by podtrzymać jej zainteresowanie, a potem mówiącego jej rodzicom, żeby się dobrze bawili.
Postawiłam ciasteczkowe krążki na piekarniku, żeby się trochę schłodziły, gdy weszli Harry z małą. Ona jest najsłodszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałam. Harry połaskotał ją w brzuszek, a ona miała na buzi gigantyczny uśmiech, jej oczy błyszczały.
Harry położył torbę z jej rzeczami na jednej z kanap, trzymając Lux w drugiej ręce. Nie mogłam się oprzeć, przeszłam koło niej, a mała patrzyła się na mnie, nie wiedząc kim jest nieznajomy. "Harry, skąd znasz tego słodziaka?" Dźgnęłam ją w brzuch, a ta zachichotała, owijając paluszki wokół moich.
"Córka stylistki." Wzruszył ramionami i podał mi Lux, która bardzo chętnie wskoczyła mi w ramiona.
"Ile ma lat?" Jej oczy były jasnoniebieskie, a ona sama była najukochańszym dzieciakiem pod słońcem, uśmiech nigdy nie schodził z jej twarzy.
"Osiem miesięcy." Harry otworzył szafkę, w której są filiżanki, i wyciągnął dziecięcą butelkę i mleko dla dzieci w proszku.
Lux zasłoniła sobie rączką oczy, żeby zagrać ze mną w "gdzie jest dzidzia...? tu jest!". Zachichotała, a ja uśmiechnęłam się na jej próbę zabawy. Bawiłam się z nią, zakrywając oczy tylko po to, by przeszkodziły mi jej chichoty, gdy próbowała podejrzeć mi przez palce, a potem znowu było chichotanie.
O mój Boże, chcę ją. Zaraz wracam, muszę porwać najsłodsze dziecko na świecie.
"Hej, możesz włożyć Kopciuszka do DVD? Niedługo będzie popołudniowa drzemka."
"Ah, dopiero ją dostaliśmy." Wydęłam wargi dźgając Lux w brzuszek, znów doprowadzając ją do śmiechu. Zrobiłam co mi kazano i zdołałam skutecznie trzymać Lux w jednej ręce, drugą włączając odtwarzacz. Nigdy nie oglądałam bajki o księżniczkach, i prawdę mówiąc, miałam ostatnio obejrzeć Piękną i Bestię.
Harry zaśmiał się i ponaciskał guziki na mikrofalówce, żeby mleko Lux się zagrzało. Ułożyłam ją na swoich kolanach, uśmiechając się do niej. Zdołała chwycić dwa moje palce i podciągnąć się, żeby stanąć na moich nogach i powoli zaczynając skakać.
Gdy zaczęła lecieć muzyczka Disneya, Lux z powrotem usadowiła się na moich kolanach wtulając się we mnie, żeby mieć pewność, że będzie mogła trzymać w dłoni moje palce. Czy mogłaby być bardziej kochana? Jestem poważnie w niej zakochana.
Mikrofalówka zabrzęczała, a Harry wyciągnął z niej butelkę, zamykając później drzwiczki. "Chodź, Lux!" Gestykulował do dziewczynki, która odrobinę przesunęła się do przodu, gotowa by zostać podniesiona. Wydaje mi się, że Lux nie zdaje sobie sprawy, że jak ktoś ją bierze, to musi puścić rękę poprzedniej osoby. Przykleiła się do moich palców i wydawało się, że w ogóle nie chciała drgnąć.
"Mogłabyś?" Harry wykrzywił się w pół uśmiechu i przekazał mi różową butelkę i jej smoczek. Wolną ręką wzięłam rzeczy i ukołysałam Lux, wkładając jej dziubek do buzi. Harry usiadł, a ja poczułam jego wagę opadającą w kanapie koło mnie.
Lux nawet nie wytrwała do pierwszej sceny Kopciuszka, jako że od razu zasnęła, od czasu do czasu ssając butelkę. Harry przechylił się, żeby wyciągnąć butelkę z jej ust, gdy nagle na jego twarz wpełznął uśmiech od ucha do ucha, przypatrując się dziecku. Wziął śpiącego malucha z moich ramion i umieścił ją w fotelu, gdzie się perfekcyjnie wpasowała, wkładając jej smoczek do buzi.
Zabrałam się żeby poprawić moje śmiesznie długie brązowe włosy, które wciąż wchodziły mi na twarz, i związałam je w kucyku. "Chwila moment, kiedy zrobiłaś sobie tatuaż?" Słyszałam szeroki uśmiech w tonie głosu Harry'ego.
"Zanim przyjechałam do Anglii." Oznajmiłam szybko i spojrzałam w górę na teraz-strojącego-przede-mną Harry'ego. Jej rodzice i przyrodnie siostry właśnie obrażają Kopciuszka.
"Podoba mi się." Przejechał palcami po słowach "Stay Golden" napisanych jakąś pochyłą czcionką na moim wcięciu w talii. Jego dotyk przesłał szok przez moje ciało, co wydaje się, że zdarza się zawsze gdy to robi. Pochylił się żeby zrobić ruch, a ja czułam jak ciążę w kierunku jego ust, ale dźwięk klucza przekręcanego we frontowych drzwiach sprawił, że odskoczyliśmy od siebie.
Sprawdziłam czy Lux śpi, ale na szczęście ich głośne gęby jej nie obudziły. "Ludzie! Ciszej, dziecko tu śpi." Harry i ja oboje zrobiliśmy "ćśśś" w zgodzie.
"Phi, jestem wykończona." Jeannette praktycznie wykrzyczała, po czym rzuciła swoją torebkę na podłogę. Spojrzała z góry na małe ciałko w fotelu i parsknęła. "Ah, czy ty i Harry bawicie się w dom? Przeszkodziliśmy?" Lux zaczęła się wiercić w swoim małym miejscu, które wyznaczył dla niej Harry, a on sam uważnie jej się przyglądał, szukając więcej znaków ruchu.
"Spieprzaj." [W oryginale było "suck my dick", ale jak się to przetłumaczy to po prostu brzmi śmiesznie. "Ssaj mojego fiuta"]
__________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale w tygodniu się wyrobiłam (10 minut przed czasem, wow! :D).
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Przesunęłam się do skraju łóżka i opuściłam ramię, żeby go poszukać. Wydotykałam cały dywan, ale wciąż go tam nie było. Gdzie on do cholery jest? Usłyszałam ciężkie łomotanie do drzwi, które przyprawiło mnie o zawał i sprawiło, że upadłam twarzą na podłogę.
Podniosłam dłonie do twarzy, żeby upenić się, że nie złamałam niczego cennego, i żeby złagodzić pulsujący ból przy kości policzkowej. Jezus, to gówno mnie boli. "Maci, jestem głodny!" Usłyszałam chłopięce skomlenie z drugiej strony drzwi. Pieprzony Harry mnie obudził, i jeszcze przez niego spadłam.
"Załatw sobie jakieś cholerne jedzenie." Warknęłam, wciąż regenerując się po upadku. Złapałam znajomą niebiesko-czerwoną postać Papy Smerfa spod szafki nocnej. Przynajmniej coś dobrego z tego wyszło.
"Chcę ciasteczka." Walnął w drzwi jeszcze jeden raz i dodał kopniaka dla podkreślenia. Yeah, a ja chcę iść do łóżka.
"Jebany Harry sprawił, że spadłam na jebaną podłogę." Wybełkotałam, idąc w stronę drzwi, poprawiając moją workowatą koszulkę, żeby się upewnić, że nic nie widać. "Czego chcesz?" Otworzyłam drzwi żeby odsłonić szczerzącego się Harry'ego opartego o futrynę. Już się przebrał w koszulkę z Ramones i dżinsy.
"Ciastka. Zrób mi."
"A kim właściwie jesteś, żeby mówić mi co mam robić?" Zdecydowanie nie jest Królową Anglii, ani moimi rodzicami.
"Jestem Harry... a ty jesteś Maci. Teraz, gdy już odkryliśmy oczywiste, chcę ciasteczka." Ałć, ktoś jest dzisiaj w nastroju. Skrzyżowałam ramiona czekając na przynajmniej jeden dobry powód, dla którego miałabym mu robić jakieś ciasteczka.
"Poproś Gemmę żeby ci je zrobiła, albo Jeannette. Ona bardzo chętnie zrobi ci ciastka." Gdzie są w ogóle dziewczyny?
"Poszły do sklepu spożywczego, czy tam coś." Zostawiają mnie porzuconą z Harrym w czasie dnia? Noc to co innego. Lubię go w nocy. Jest znacznie mniej... marudny i denerwujący, i uciążliwy dla mojego cennego czasu snu. Tylko dlatego, że codziennie chodzę spać późno w nocy, nie znaczy, że nie lubię spać. "Proszę? Będę ci coś winien."
Miałabym już dwie przysługi u Harry'ego? Zdecydowanie będzie zabawnie wykorzystując je przeciwko niemu. Mogłabym kazać mu zrobić tak wiele rzeczy. Na przykład, mogłabym powiedzieć mu, żeby załatwił mi jakiegoś supermodela, z którym zjadłabym lunch, oh! Mogłabym mu kazać kupić mi na jeden dzień bufet jedzenia. Oh, lub randka-lunch z super atrakcyjnym supermodelem Tomem Daleyem.
"Zgoda." Zrobiłam pauzę na chwilę, zastanawiając się, dlaczego się na to piszę. "Dlaczego w ogóle tak bardzo je chcesz, Harry?" Nigdy nie mówi "proszę", nie ma żadnych manier.
"No dobra, dobra, więc niańczę Lux, a ona kocha ciasteczka, ale ja nie umiem piec. Gotować może, ale nie piec." Wyraz jego twarzy był szczery, więc co do cholery. Harry dostaje punkty za lubienie dzieci.
"Kiedy ją tu przywożą?" Zapytałam Penisową Twarz, jak weszliśmy do pustej kuchni. Jest paczka ciasteczek gotowych do upieczenia. Poważnie? "Harry, nie możesz po prostu wrzucić ich do piekarnika?" Podniosłam żółtą paczkę i spróbowałam ją otworzyć, ale niestety nie mogłam, więc musiałam poprosić Harry'ego żeby to zrobił.
Uśmiechnął się głupawo, otwierając z łatwością opakowanie. Oddał mi paczkę dwunastu krążków z ciasta i wyciągnął z kieszeni telefon. "Za dwadzieścia minut." Dwadzieścia minut, a ciasteczka upieką się w piętnaście. Perfekcyjne wyczucie czasu, co nie?
Obeznana gdzie co jest, wzięłam tackę do pieczenia z szafki znad piekarnika i pokryłam masłem. Potem poukładałam na nią ciasteczkowe krążki, podkradając tylko jedno. Smakują one lepiej niż prawdziwe ciasteczka - nie mogłam im odmówić.
"Chcesz się ze mną podzielić?" Złamałam krążek na pół (zatrzymałam sobie większy kawałek) i dałam mu gryza.
Wpakował całą masę do ust i strzepnął nieistniejące okruszki z dłoni. "Jestem w nastroju na hamburgery." Oblizał usta przed decyzją, by znów wyciągnąć swój telefon. "Masz ochotę?"
Rozumiecie, to jest bardziej satysfakcjonujące niż głupie owoce morza. Jestem prosta, wszystko o co proszę to tuczące i tłuste jedzenie i będę cię kochać już zawsze. To zabawne, bo to prawda. Chociaż szczerze, zawsze wybrałabym burgery zamiast jakiegoś fantazyjnego restauracyjnego jedzenia. "Pewnie."
Wpisał coś do telefonu, zanim schował go ponownie w kieszeni. Skończyłam ostatni gryz mojego ciastowego krążka, przyglądając się kątem oka poczynaniom Harry'ego. Nie był normalnym zuchwałym sobą, gdy patrzył na blat. Najwyraźniej coś go gryzło.
Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu zielonego winogrona. Ah, jest on taki smakowity i słodki i niesamowity i perfekcyjny. "Wszystko w porządku, Harry?" Usiadłam koło niego oferując mu winogrono. Oj, muszę przestać jeść przez cały czas.
Ha ha, nie.
"Tak, jestem po prostu wszystkim zmęczony." Jego głos spadł prawie do szeptu, gdy dotknął blat palcami.
"Czym na przykład?" Zapytałam się go, wkładając kolejne słodkie winogrono do buzi. Rany, są niezłe.
Urwał jeden winogron z kiści i bawił się nim w buzi zanim go zjadł. "Na przykład nieprzerwana presja na wszystko. Ludzie chcą żebym się zmienił dla ich własnych potrzeb cały czas i..." Cichnął, stukając opuszkami palców o blat. Zmarszczył brwi i oblizał usta, próbując się uspokoić.
"Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi w tym biznesie, wiadomo, ale jesteś tym kim jesteś, więc nie zmieniaj się dla nikogo innego tylko dla siebie. Cokolwiek to znaczy, lubię cię." Harry nie spojrzał znad jego skupionego punktu w blacie, ale zaoferował zasmucony uśmiech, odbierający wszystkie moje bezsensowne słowa. Jak na zawołanie, timer zadzwonił w tym samym czasie co dzwonek do drzwi.
Harry natychmiastowo znów stał się szczęśliwy, otwierając drzwi dziecku, które miało spędzić z nim dzień. Biorąc kuchenną rękawicę, słyszałam męski i damski głos dochodzący z salonu. Słowa nie były wystarczająco głośne bym podłapała o czym mówią, ale usłyszałam szczęśliwe chichoty dziecka wyjątkowo dobrze. Słyszałam gaworzącego Harry'ego, by podtrzymać jej zainteresowanie, a potem mówiącego jej rodzicom, żeby się dobrze bawili.
Postawiłam ciasteczkowe krążki na piekarniku, żeby się trochę schłodziły, gdy weszli Harry z małą. Ona jest najsłodszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałam. Harry połaskotał ją w brzuszek, a ona miała na buzi gigantyczny uśmiech, jej oczy błyszczały.
Harry położył torbę z jej rzeczami na jednej z kanap, trzymając Lux w drugiej ręce. Nie mogłam się oprzeć, przeszłam koło niej, a mała patrzyła się na mnie, nie wiedząc kim jest nieznajomy. "Harry, skąd znasz tego słodziaka?" Dźgnęłam ją w brzuch, a ta zachichotała, owijając paluszki wokół moich.
"Córka stylistki." Wzruszył ramionami i podał mi Lux, która bardzo chętnie wskoczyła mi w ramiona.
"Ile ma lat?" Jej oczy były jasnoniebieskie, a ona sama była najukochańszym dzieciakiem pod słońcem, uśmiech nigdy nie schodził z jej twarzy.
"Osiem miesięcy." Harry otworzył szafkę, w której są filiżanki, i wyciągnął dziecięcą butelkę i mleko dla dzieci w proszku.
Lux zasłoniła sobie rączką oczy, żeby zagrać ze mną w "gdzie jest dzidzia...? tu jest!". Zachichotała, a ja uśmiechnęłam się na jej próbę zabawy. Bawiłam się z nią, zakrywając oczy tylko po to, by przeszkodziły mi jej chichoty, gdy próbowała podejrzeć mi przez palce, a potem znowu było chichotanie.
O mój Boże, chcę ją. Zaraz wracam, muszę porwać najsłodsze dziecko na świecie.
"Hej, możesz włożyć Kopciuszka do DVD? Niedługo będzie popołudniowa drzemka."
"Ah, dopiero ją dostaliśmy." Wydęłam wargi dźgając Lux w brzuszek, znów doprowadzając ją do śmiechu. Zrobiłam co mi kazano i zdołałam skutecznie trzymać Lux w jednej ręce, drugą włączając odtwarzacz. Nigdy nie oglądałam bajki o księżniczkach, i prawdę mówiąc, miałam ostatnio obejrzeć Piękną i Bestię.
Harry zaśmiał się i ponaciskał guziki na mikrofalówce, żeby mleko Lux się zagrzało. Ułożyłam ją na swoich kolanach, uśmiechając się do niej. Zdołała chwycić dwa moje palce i podciągnąć się, żeby stanąć na moich nogach i powoli zaczynając skakać.
Gdy zaczęła lecieć muzyczka Disneya, Lux z powrotem usadowiła się na moich kolanach wtulając się we mnie, żeby mieć pewność, że będzie mogła trzymać w dłoni moje palce. Czy mogłaby być bardziej kochana? Jestem poważnie w niej zakochana.
Mikrofalówka zabrzęczała, a Harry wyciągnął z niej butelkę, zamykając później drzwiczki. "Chodź, Lux!" Gestykulował do dziewczynki, która odrobinę przesunęła się do przodu, gotowa by zostać podniesiona. Wydaje mi się, że Lux nie zdaje sobie sprawy, że jak ktoś ją bierze, to musi puścić rękę poprzedniej osoby. Przykleiła się do moich palców i wydawało się, że w ogóle nie chciała drgnąć.
"Mogłabyś?" Harry wykrzywił się w pół uśmiechu i przekazał mi różową butelkę i jej smoczek. Wolną ręką wzięłam rzeczy i ukołysałam Lux, wkładając jej dziubek do buzi. Harry usiadł, a ja poczułam jego wagę opadającą w kanapie koło mnie.
Lux nawet nie wytrwała do pierwszej sceny Kopciuszka, jako że od razu zasnęła, od czasu do czasu ssając butelkę. Harry przechylił się, żeby wyciągnąć butelkę z jej ust, gdy nagle na jego twarz wpełznął uśmiech od ucha do ucha, przypatrując się dziecku. Wziął śpiącego malucha z moich ramion i umieścił ją w fotelu, gdzie się perfekcyjnie wpasowała, wkładając jej smoczek do buzi.
Zabrałam się żeby poprawić moje śmiesznie długie brązowe włosy, które wciąż wchodziły mi na twarz, i związałam je w kucyku. "Chwila moment, kiedy zrobiłaś sobie tatuaż?" Słyszałam szeroki uśmiech w tonie głosu Harry'ego.
"Zanim przyjechałam do Anglii." Oznajmiłam szybko i spojrzałam w górę na teraz-strojącego-przede-mną Harry'ego. Jej rodzice i przyrodnie siostry właśnie obrażają Kopciuszka.
"Podoba mi się." Przejechał palcami po słowach "Stay Golden" napisanych jakąś pochyłą czcionką na moim wcięciu w talii. Jego dotyk przesłał szok przez moje ciało, co wydaje się, że zdarza się zawsze gdy to robi. Pochylił się żeby zrobić ruch, a ja czułam jak ciążę w kierunku jego ust, ale dźwięk klucza przekręcanego we frontowych drzwiach sprawił, że odskoczyliśmy od siebie.
Sprawdziłam czy Lux śpi, ale na szczęście ich głośne gęby jej nie obudziły. "Ludzie! Ciszej, dziecko tu śpi." Harry i ja oboje zrobiliśmy "ćśśś" w zgodzie.
"Phi, jestem wykończona." Jeannette praktycznie wykrzyczała, po czym rzuciła swoją torebkę na podłogę. Spojrzała z góry na małe ciałko w fotelu i parsknęła. "Ah, czy ty i Harry bawicie się w dom? Przeszkodziliśmy?" Lux zaczęła się wiercić w swoim małym miejscu, które wyznaczył dla niej Harry, a on sam uważnie jej się przyglądał, szukając więcej znaków ruchu.
"Spieprzaj." [W oryginale było "suck my dick", ale jak się to przetłumaczy to po prostu brzmi śmiesznie. "Ssaj mojego fiuta"]
__________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale w tygodniu się wyrobiłam (10 minut przed czasem, wow! :D).
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Ahahaah, no faktycznie, jak by Harry powiedział do niej :"Ssij mojego fiuta", to by wszystko straciło swoją magię.
OdpowiedzUsuńNiestety tak czasami bywa, że coś po angielsku brzmi rewelacyjnie, a jak przetłumaczymy to na nasz język to jest to ponadto absurdalne w wymowie i słuchu.
Rozdział mi się straaasznie podobał, a już na pewno ta część z Lux. Słodka z niej kruszynka.
Ahaha, najlepsze było, według mnie oczywiście, to co wypowiedziała Maci :
"Jebany Harry sprawił, że spadłam na jebaną podłogę."
Haha, nie sorry, wymiękłam XD
Pozdrawiam ;) ;***
No i jak tu nie wielbić Maci i jej podejścia do życia? Cudowny, cudowny. Wredna Jeannette ale w jednym miała racje. Pobawili sie w dom i to naprawde słodko. Super rozdział. Ja chceee dalej!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPS musiałam ze cztery razy przeczytać tą zasade bo nie ogarniałam. Ja mózg. Tłumaczenie super XD
UsuńTak świetnie tłumaczysz, że aż zrezygnowałam z czytania oryginału, aby przeczytać to opowiadanie w twoim tłumaczeniu. Naprawdę świetna robota i ani mi się waż z tego rezygnować, bo znajdę i siłą zmuszę do tłumaczenia. Czyta się tak przyjemnie, że aż wręcz codziennie sprawdzam, czy nie ma kolejnego rozdziału, a to mi się naprawdę rzadko zdarza. Tak trzymaj! :)
OdpowiedzUsuńxx CJ