Zasada 23; Jeśli przyjaciółka wybiega z płaczem (na przykład do toalety) to musisz policzyć przynajmniej do dziesięciu zanim za nią pójdziesz
"Uh oh..." Skomentował Harry gdy dziewczyna już zwiała. Brzmiał jak skarcone dziecko, które właśnie zbiło lampę. Potarł dłonią kark, i mimo iż czuł się winny, uśmiechał się. Cóż. Jestem udupiona. "Nie, zostań!" Zaskomlał, gdy próbowałam pójść za nią.
Gdzie ona do cholery poszła? Usłyszałam deptanie na dole, więc jest to albo Jeannette albo stado bawołów. Kurwa. Mówiłam, że moje myśli będą moją śmiercią! Zdarza mi się to cały czas. Poważnie powinnam się nauczyć jak się zamknąć. Mówię za dużo, myślę za dużo, śmieję się za dużo, po prostu, nie.
Zbyt wiele dram jak na jeden dzień.
"Jeannette, poczekaj!" Zawołałam za nią, zauważając jak idzie w stronę frontowych drzwi. Pokazała mi faka i kontynuowała rzucanie się do wyjścia. Zbiegłam ze schodów za moją najlepszą przyjaciółką, a w tym czasie ona była już na chodniku, gotowa by przekroczyć ulicę. "Jeannette, zatrzymaj się!"
"Po co? Wiesz jak bardzo mi się podobał!" Obróciła się żeby wrzasnąć.
"Ale to nie tak!" Próbowałam powstrzymać ją przed ucieczką ode mnie.
"Próbowałam ignorować cały ten czas, który spędzaliście razem, ale Jezu, Maci! Miałaś być moją najlepszą przyjaciółką!" Odwróciła się z powrotem w stronę ulicy i zniknęła z mojego zasięgu wzroku.
I właśnie wtedy Jeannette Stewart została potrącona przez autobus.
Żarcik, chciałam tylko zobaczyć jakby to wyglądało. Jeannette nie potrącił autobus i nie umarła, auto też jej nie potrąciło. Ale potrącił ją koleś na desce. To straszne powiedzieć jak komicznie to wyglądało - chłopak upadł na nią robiąc trik, a ona upadła na tyłek, zbyt zdziwiona żeby coś powiedzieć.
Otrzepał z siebie kurz, usuwając każdy najdrobniejszy kamyczek z nogi, zanim pomógł wstać Jeannette. "Przepraszam." Powiedział szczerze.
"Następnym razem patrz jak jeździsz." Obruszyła się, odmawiając pomocy. Przetarła swoje spodnie od piżamy z brudu ulicznego.
Auć, biedny chłopak. Jest słodziakiem a Jeannette zachowuje się wobec niego jak suka. Na miłość boską, nie widzisz tego ciasteczka gapiącego się na ciebie oślepiająco niebieskimi oczami? Jesteś ślepa? Mam ochotę ją walnąć i powiedzieć jej żeby była dla niego milsza, i może trochę z nim poflirtowała.
"Naprawdę przepraszam. Myślisz, że mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?" Kopnął deskę tak, że złapał ją w powietrzu i czekał na jej odpowiedź. Potrząsnął włosami i przygryzł wargę.
Jeśli powie nie, osobiście podejmę się tej oferty. "Nie, dziękuję." Powiedziała gorzko, nawet na niego nie patrząc. Rozumiem że jest zła na mnie, ale nie musi być zła na tego kolesia.
"Cóż, mam na imię Cole. Znajdziesz mnie jeśli zmienisz zdanie." Patrzył się na nią jeszcze sekundę, po czym rzucił swoją deskę na chodnik i kiwnął do niej. Jeannette go zignorowała i sprawdziła czy nie ma na ciele żadnych uszkodzeń, które mogła sobie przyprawić podczas jej totalnie niebezpiecznego upadku.
Sarkazm jest przepiękny.
"Jaki masz problem?" Trzepnęłam ją, gdy tylko Cole odjechał. Był taki kochany a ona zachowywała się paskudnie. Jak powiedziałam wcześniej, rozumiem że jest zła na mnie, ponieważ miała powód, ale to z Colem to był wypadek. To nie tak, że zrobił to specjalnie.
"Pytanie brzmi, jaki ty masz problem, Maci? Wiedziałaś jak bardzo mi się podobał i całkowicie zrujnowałaś cały postęp, który uczyniłam!"
Postęp? Przepraszam, ale czy ona właśnie powiedziała postęp? Jedynym postępem, który zrobiła, jest stanie się ogromną dziwką dla wszystkich wokół, ponieważ sądzi, że może wszystko kontrolować. Nie bylibyśmy nawet w tym bagnie gdyby nie zdecydowała się przypadkowo całować z nim o pierwszej nad ranem! Moglibyśmy dalej wymykać się razem w nocy bez jej wiedzy.
To brzmiało znacznie lepiej zanim to faktycznie pomyślałam. To nie Jeannette jest suką, ja jestem. Jak bardzo jest to pokręcone? Ma racje we wszystkim. Całkowicie wiedziałam o jej obsesji-zamiłowaniu do Harry'ego i całkowicie to zlekceważyłam. Kłamstwo, mówiłam mu kilka razy żeby się odwalił, ale to moja wina że w tym siedzimy.
Możemy winić za to kilka przypadków. Nie musiałam się zgadzać żeby iść na ślub Cher (nadal jestem podjarana tym, że ją spotkałam). Nie musiałam niańczyć Lux z Harrym. Mogłabym być również dobrym małym aniołkiem, którym jestem, i chodzić spać wcześnie, zamiast oglądać głupie serwisy plotkarskie i przezabawnych Przyjaciół.
Szlag, jestem okropną osobą. Jestem okropną osobą przez robienie tego mojej najlepszej przyjaciółce, a potem sprawianiu żeby wyglądało to jakby ona była tą złą, podczas gdy to cały czas byłam ja. Nie tylko zaczęłam mieć uczucia do zielonookiej piękności, ale także ukrywałam się z tym przed moimi trzema najlepszymi przyjaciółkami.
Chciałabym podziękować wszystkim za nominację w kategorii Najlepszej Najgorszej Przyjaciółki, to wiele dla mnie znaczy.
Czy to oznacza iż będę musiała powiedzieć jej o wszystkim co się zdarzyło czy mogę po prostu użyć wymówki, że to był pierwszy raz gdy go dotknęłam? Właściwie, mogę winić alkohol. Tak, haczyk-upojenie mógłby zadziałać.
"Wiem, przepraszam, że na to pozwoliłam, Jellybean." Wyznałam. Żadnych kłamstw ani wymówek, ani historii o Dusty atakującej moje cycki.
Jeannette nie utraciła swojego groźnego spojrzenia nawet po tym jak przeprosiłam. Po prostu stała tam i wyglądała na absolutnie mną zdegustowaną. Jestem pewna, że może wykrztusić miliony przekleństw, którymi może mnie nazwać, ale Jeannette wie lepiej. Plus, zdaje sobie sprawę z tego, iż Gemma by w jakiś sposób się o tym dowiedziała i skończyłoby się nieciekawie gdyby tak się stało.
Jak można powiedzieć, ostatnio nie są po tej samej stronie.
A teraz to znaczy żadnej więcej Penisowej Twarzy, ponieważ gdy przepraszasz to dlatego, że jest ci przykro i nigdy więcej tego nie zrobisz. Przeprosiłam, i sądzę, że powinnam się do tego dostosować. Cholera, nie pomyślałam o tym. Nie mogę od tak odejść od Harry'ego, zwłaszcza, że jest w tym samym domu co ja. To nie tak że mogę po prostu uciec od niego z jego własnego domu, do którego byłam zaproszona przez jego siostrę.
Auć, o tym też powinnam była pomyśleć. Mogłam dać sobie spokój z przeprosinami i powiedzieć coś w stylu 'Wiem, byłam w błędzie.', a potem nigdy nie przepraszać. Teraz będzie podejrzewać, że już nigdy nie będę blisko niego, jakby był jakąś chorobą.
"Trzymaj. Się. Z daleka." Wymruczała w moje ucho gdy w końcu dorosła i przytuliła mnie, dając tym samym znać, że wszystko jest w porządku.
~*~
Dwa bolesne dni unikania Harry'ego za wszelką cenę. Nie tylko były bolesne dzięki unikaniu Harry'ego, ale było również dlatego, ponieważ musiałam faktycznie wyjść z domu i robić różne rzeczy. Na samą myśl przechodzi mnie dreszcz. Wychodzenie do świata ludzi i integrowanie się z nimi. Nie tylko ludzie, ale także fani rozpoznają mnie na ulicy i błagają żebym dała Harry'emu ich twittery.
Teraz mam wielki plik kartek z imionami dziewczyn. Spotkałam nawet takich, którzy pytali się czy dałam je już Harry'emu. Więc musiałam rażąco skłamać im w twarz i powiedzieć, że leżą sobie na jego biurku, mimo że tak nie jest. Nie są nawet blisko dostania się do jego biurka, przez wiecie, tę całą sprawę z unikaniem.
Unikałam go skutecznie, jeśli to się liczy. Dosłownie. Chodzę do pokoju Gemmy wcześnie wieczorem i czytam, a potem wstaję skoro świt i zaczynam swój zajęty dzień. Ani razu nie wpadłam na Harry'ego. I uciekam od Jeannetty i Gemmy, która prawdopodobnie będzie zadawać mi miliony pytań o to, dlatego teraz zdecydowałam się uspołeczniać.
Powinnam go prawdopodobnie zablokować na telefonie czy coś. Lubie słuchać dzwonka jaki nagrał za każdym razem jak dzwoni. Aczkolwiek nauczyłam się jednej rzeczy mając dziwny sygnał dzwonka! Nigdy przenigdy nie miej telefonu na maksymalnej głośności gdy jesteś w miejscu publicznym... zwłaszcza w toalecie.
Łatwo powiedzieć, wyjątkowo niezręczne jest wychodzenie do ubikacji, gdy nagle twoja komórka zaczyna mówić męskim głosem żebyś odebrała telefon, bo dzwoni do ciebie seksowna bestia. I nie tylko robi to przez trzydzieści sekund, ale zazwyczaj zostawia też wiadomość po każdym nieodebranym połączeniu, więc dzwoni po raz kolejny.
Jedyną dobrą rzeczą, która wynikła z unikania Harry'ego jest to, że zbliżyłyśmy się do siebie z Christine! Przyjaciółki! Chodziłam też trochę na zakupy. Dwa dni chodzenia na zakupy i jedzenia lodów, podczas socjalizowania się z przyjaciółką. (Robienie zakupów samemu jest niezręczne. Wiem to z własnego doświadczenia.)
Zakupy wyżarły mi trochę pieniędzy z konta. Przynajmniej szkoła zaczyna się za miesiąc, więc będę mogła znowu pracować. Powinnam prawdopodobnie poprawić się w wydawaniu i oszczędzaniu pieniędzy. Wydałam dwieście dolarów w dwa dni. Dobrze, że moi rodzice wpłacili mi parę stów żeby upewnić się, że nie umieram tu gdzieś sama.
Moi rodzice tak dobrze mnie znają.
Zgadnijcie na kogo jeszcze wpadłam...tego Cole'a, który wjechał na Jeannette dwa dni temu. Nie do końca ucięliśmy sobie przyjazną pogawędkę. Tylko krępująco się na siebie gapiliśmy. I gdy mówię gapiliśmy, mam na myśli wlepialiśmy gały. To jakbyś wpadł na swojego znajomego ze szkoły i po prostu chciał stać się niewidzialny, ponieważ nie chcesz znać tych ludzi w miejscu innym niż szkoła.
Dziwne rzeczy się dzieją gdy wychodzisz poza dom. Jest to jeden z powodów dlaczego nie wystawiam nogi spoza domu.
Żartuję. Nie mam problemów z ludźmi, ani z zawieraniem przyjaźni, po prostu uczciwie nie mam możliwości zrobić nic ze swoim leniwym tyłkiem. Cały czerwiec i teraz drugi tydzień lipca ludzie pytali mnie czy bym z nimi gdzieś nie wyszła, a ja za każdym razem wyskakiwałam z głupią wymówką.
Raz nawet powiedziałam, że będę miała przeszczepianą wątrobę. Kiedy indziej powiedziałam, iż nie mogę, ponieważ mam postawione zarzuty i muszę stawić się na komisariacie. "Co zrobiłaś że wylądowałaś na policji?" Pytali. "Podczas bójki w barze walnęłam kobietę w nos łokciem." Powiedziałam.
Muszę się nauczyć jak przestać wyskakiwać z niedorzecznymi wymówkami i po prostu powiedzieć prawdę. Ale zdecydowałam, że nie zawsze najlepszą rzeczą jest mówić, iż nie chce ci się wkładać wysiłku w to żeby z nimi iść. Mogę to równie dobrze odebrać tak, że nie chcesz się już z nimi przyjaźnić, więc cię rzucają. (Kolejna rzecz, której doświadczyłam.)
To będą moje wakacyjne przedsięwzięcia. Stać się mniej leniwą i przestać kłamać. Yeah, brzmi nieźle, co? Okej, to zabrzmiało jakbym kłamała w wielu sprawach. W rzeczywistości, robię to tylko po to żeby nie wychodzić nigdzie z ludźmi, i w ekstremalnie niezręcznych sytuacjach. Na przykład jeśli twoja kumpela ma na sobie taką samą bluzkę co osoba, która właśnie wyszła z przebieralni, musisz powiedzieć, że wygląda lepiej niż ta osoba, nawet jeśli to kłamstwo.
Są jeszcze te sytuacje, w których ktoś komplementuje jakieś twoje ubranie i stoisz tam niezgrabnie, próbując wybrać coś żeby oddać komplement, i nawet jeśli sądzisz, że wygląda brzydko to mówisz, iż ci się podoba. Właśnie wtedy kłamię.
Albo kłamiesz gdy ktoś pyta czy go unikałaś. W tych scenariuszach musisz powiedzieć "Oczywiście, że nie. Ostatnio byłam strasznie zajęta i zmęczona." i próbujesz patrzeć w ich zielone oczy żeby kupili twoje stanowisko.
Nie jestem pewna jak po dwóch dniach Harry wśliznął się do mojego harmonogramu. Wszystko zaplanowałam w głowie i to nie powinno się zdarzyć. Harry nie powinien już czekać na mnie w pokoju Gemmy i pytać dlaczego go unikałam.
"Nie jestem idiotą, Mace." Przeniósł wzrok z fioletowego dywanu Gemmy na moje niebieskie oczy. Skuliłam się i patrzałam we wszystkie inne strony, byle nie na niego. "Zrobiłem coś nie tak?" Wstał z końca łózka i podciągnął spodnie.
Unikając rozmowy, wyciągnęłam wszystkie nazwy twitterów, które przepisałam na jedną kartkę i podałam mu ją. "Chcą żebyś ich follownął, albo tweetnął, albo cokolwiek." Gdy podałam mu papier, jego ręka otarła się o moją i natychmiast szarpnęłam dłoń w swoją stronę. Jak bardzo niedojrzała jestem?
"Chodzi o coś co się stało gdy ty i Jeannette rozmawiałyście?" Spróbował znowu, czekając aż wydobędzie ze mnie odpowiedź, ignorując moją reakcję na jego dotyk. Wyciągnął z moich dłoń kartkę i przeczytał nazwy kilka dziewczyn.
"Już mówiłam, nie ignorowałam ani nie unikałam cię." Znowu skłamałam.
Stał w ciszy, patrząc się na moje pismo. "Więc jest coś nie tak ze mną?"
Tak, tylko fakt, że tak cholernie łatwo da się ciebie lubić, właśnie dlatego nie możesz mi się podobać. "Dlaczego tak sądzisz?"
"Ponieważ próbowałem znaleźć coś co zrobiłem źle i nie znalazłem nic!"
"Bo nic nie zrobiłeś." Zapewniłam go i przeszłam wokół niego żeby wziąć bluzkę z łóżka Gemmy i spakować ją z powrotem do swojej walizki, razem ze wszystkim innym.
"Gdzie się wybierasz?" Zapytał i ponownie usiadł na skraju łóżka.
"Do mieszkania mojego i Gemmy." W Londynie. Podczas tych paru razów, w których wpadłam na Jeannette, była dla mnie nieznośna i mam tego dość. Będzie łatwiej jeżeli po prostu tam pojadę i uniknę tych wszystkich niepotrzebnych dram, i Harry'ego. To nie tak, że mogę go unikać przez kolejne trzy tygodnie. Zamierzam po prostu żyć swoim życiem, jedząc lody i chodząc na zakupy.
Jego dłoń złapała mnie za nadgarstek i podźwignął mnie z mojej pozycji, w której kucałam. "Ale chcę być z tobą." Powiedział z niezadowoloną miną.
"Oh, czy mówisz to wszystkim dziewczynom?" Dokuczyłam mu, ale natychmiast tego pożałowałam gdy przypomniałam sobie co mówił na ten temat.
"Wiesz, że taki nie jestem." Powiedział, biorąc ogromny krok do tyłu, jakby właśnie został walnięty w kiszki.
Nie, nie jest taki. Tak, stale flirtuje, ale czy ten chłopak nie jest jednym dużym flirtem? Nie bzyka każdej dziewczyny, którą widzi. Jeannette się na niego rzuciła, ale ani razu jej nie przeleciał. (Teraz gdy o tym myślę, widzę jakie to dla niej depresyjne.) A już na pewno nie próbował przelecieć mnie. (I znowu, to depresyjne, nie żebym chciała się z nim pieprzyć na pstryknięcie palców.)
Nie mogłam się zdecydować czy podejść do niego czy nie, ale nie mogłam, więc zdecydowałam się ponownie podjąć pakowania. W środę rano będę z powrotem w Londynie; to półtorej godziny drogi stąd. Co ja będę tam robić? Czy będę musiała spotykać się ze swoimi normalnymi znajomymi...o Boże? Hej, Gemma zawsze chciała udekorować mieszkanie. Kupiłyśmy do tego tonę rzeczy. Może tym się zajmę...tak.
Sześć tygodni. Sześć tygodni, a ja powiedziała Harry'emu o sobie więcej, niż ktokolwiek wie. Wiecie jak bardzo jest to przerażające? Ktoś kto poznał cię lepiej niż ty sam w sześć tygodni.
"Dlaczego nie możesz zostać?" Powiedział ponownie Harry, zauważając że jestem całkowicie poważna o powrocie do Londynu. To nie tak, że robię to pod wpływem chwili. Powiedziałam Gemmie co zamierzam zrobić i obgadałyśmy to. Nie tylko ona powiedziała, że to dobry pomysł i że rozumie, ale to samo Katy. Zatem Londynie, nadchodzę!
Lux jest w Londynie; mogę pewnie poprosić Lou żeby ją zobaczyć czy coś. Wygląda na to, że jednak nie będę się tak nudzić.
"Ponieważ mam sprawy do załatwienia w Londynie." Zamknęłam pierwszą walizkę i zasunęłam ją. Czuję się zrealizowana. Zdołałam wszystko zmieścić bez upychania. Po prostu wszystko włożyłam do środka.
Podeszłam do szafki w poszukiwaniu moich ciuchów, które mogłam ominąć. Nie położyłam ich normalnie obok walizki, z jakiegoś powodu musiałam przerzucić je przez cały pokój.
A-ha! Znalazłam swoją koszulkę Rolling Stonesów. Szukałam jej! Dlaczego jej tutaj nie znalazłam? "Zostań w moim mieszkaniu żebym przynajmniej wiedział, ze będziesz bezpieczna przez ten czas."
"Nie mogę po prostu zostać w twoim mieszkaniu, Harry. Będzie mi dobrze w moim." Ponownie go zapewniłam.
Oh! Znalazłam swoje szorty! Aw, były moimi ulubionymi. Sięgnęłam po inną parę, gdy zobaczyłam to. "Harry!" Zaskowyczałam i podbiegłam do niego. "Zabij to! Jest na moich spodniach!" Schowałam się w jego koszulce, nie chcąc myśleć o stworzeniu z ośmioma nogami, rozsiadającym się na moich ubraniach.
"To mały pajączek!" Zaśmiał się, niemniej jednak podszedł do niego.
"Nie wciskaj mi kitu typu 'on boi się ciebie bardziej niż ty jego', bo to bzdury!" Wskoczyłam do łóżka żeby upewnić się, że nie ma szansy mnie dosięgnąć i zainfekować mojego ciała jajami pająków. Potem te jaja się wyklują i będą myśleć, że jestem ich matką, jak w tej książce Are You My Mother. Nie chcę się zadawać z robalami i innymi. Są ohydne i przez nie mam ochotę się zabić.
Całkowicie przesadzam, ale kogo to obchodzi?
"Zabiłem!" Wiwatował sam sobie. "Czy teraz dostanę całusa?" Zamknął oczy i nadął usta, czekając aż do niego podejdę, ale gdy nie ruszyłam się z miejsca, stał tam całkowicie zszokowany. "Właśnie byłem twoim rycerzem na białym rumaku!"
"Co powiesz na piątkę?" Powiedziałam sarkastycznie i zabrałam szorty z rąk Harry'ego. Całkowicie niedorzeczne!
Westchnął i podszedł do łóżka, siadając na nim gdy pakowałam (upychałam, nieważne) szorty, których mi brakowało do walizki. "Więc yeah, albo bierzesz moje mieszkanie, albo będziesz musiała zostać tutaj ze mną."
"Nie idziemy na kompromis Harry, nie zostaję tutaj ani w twoim mieszkaniu. Mam swoje własne, bardzo dziękuję."
"A co z nami?" Podskakiwał na łóżku, nonszalancko używając słowa my.
Odwróciłam się żeby na niego spojrzeć. Wszystko czego chcę w tej chwili to rzucić się na jego różowe, kuszące usta. "Nie ma żadnych nas, Harry."
Harry przeniósł się z łóżka na podłogę i kucnął przy mnie. "To kłamstwo, wiesz o tym." Wyszeptał. Jego twarz znajdowała się tylko centymetry od mojej, a ciepło jego oddechu uderzało we mnie jak mgiełka płomienia. Czułam, że śledzi w każdy mój ruch, od najlżejszego drgania, do sposobu w jaki moje ramiona podnosiły się i opadały z każdym oddechem. Powoli pochylał się do przodu, jego dłoń wpleciona w moje włosy i gwałtowny nacisk jego ust na moje. To było w porządku, i jakimś cudem, pośród wszystkich zawrotów głowy i przywierania do niego jak do ostatniej deski ratunku, coś wewnątrz mnie się zmieniło, i nigdy się nie odstanie.
Odepchnęłam go, wywalając się na tyłek, i przeczołgałam się w tył. Po tym wszystkim co się zdarzyło, zdołałam wykrztusić słowa. "To cztery." Cztery IOU, które Harry był mi winien. Teraz już nie ma u mnie długu, więc może czuć się wolny by robić cokolwiek mu się żywnie podoba.
__________
Tadam! Przychodzę do Was z nowym rozdziałem, mega długim, trochę szokującym i niekiedy smutnym :D
Okej, więc pisałam to jakieś pięć godzin, ale było warto.
Aww
Jedź za nią Harry, jedź! Nie bądź głupi tylko wsiadaj w samochód i jedź do Londynu!
OdpowiedzUsuńJeannette jest naprawdę chora. Ona nie widzi nic poza kodeksem, nie widzi, że między Hazzą a Maci pojawiło się uczucie! To przykre. I jeszcze była taka chamska dla Cole'a, a jestem przekonana że naprawdę był słodziakiem. Ale nie, Harry ma pierwsze miejsce i mimo, że on jej nie chcę, ona będzie mu wierna. Szaleństwo.
Ale ja to czuję tak: Maci jedzie do stolicy, Hazza jedzie za nią, Jeannette zostaje sama bez swojego obiektu westchnień, więc daje szansę Cole'owi i wszyscy szczęśliwi! :D Dobry plan, czuję to. Tylko nie wiem czy tak go sobie obmyśliła też autorka, ale to wyjdzie w praniu.
Mam naprawdę szczerą nadzieję, że w końcu Jeallybean się odpieprzy od moich kochanych gołąbeczków, a zakochańce będą razem. Trzymam za nich kciuki ;3
Pozdrawiam! ;*
boże.... czy tylko ja nie rozumiem sposobu jej myślenia? Ja bym walnęła prosto z mostu ''Ale ja też go kurde kocham!'' LOL.
OdpowiedzUsuńnie moge sie powstrzymać od uśmiechu gdy to czytam a przez to moja mama uważa że nie jest ze mną najlepie. uwielbiam to @biebsthirly
OdpowiedzUsuńKońcówka jest smutna i przykra :c
OdpowiedzUsuń