piątek, 28 lutego 2014

Kodeks Dziewczyn; Zasada #21


Zasada 21; Dwie przyjaciółki nie powinny spotykać się z tym samym facetem tego samego wieczoru; MIEJCIE TROCHĘ SZACUNKU, PANIE!

Właściwie resztę dnia spędziłam na panikowaniu o konieczności ZZ z Harrym. Perrie usunęła aplikację Twittera z mojego telefonu żebym nie mogła na nią wejść i oderwać się od własnych myśli zanim wszystkiego nie ustalę, dopóki z powrotem jej nie ściągnę i zaloguję się na Twittera. Wszyscy dobrze wiemy, że tak się nie zdarzy z powodu mojego lenistwa.

Więc w sumie Perrie ocaliła mnie przed paranoją.

A teraz jestem z Harrym. I paranoja znowu we mnie uderza. Zabrzmię głupio, potem będę plątać się w wyznaniach o tym, jak Perrie powiedziała mi o ZZ, a jeszcze potem Harry stanie się zarozumiały z faktu, że rozmawiałam o nim z Perrie.

Powiedziałam, że obejrzę odcinek, w którym Jenna musiała ZZ z Mattym, ale tego nie zrobiłam. Skłamałam. Całkowicie zapomniałam go obejrzeć przez to całe odwlekanie sprawy. A gdy już miałam obejrzeć ten odcinek to przyszedł Harry. Więc yeah, ta rozmowa nie pójdzie zbyt dobrze. Zastrzeli mnie ktoś w mojej niedoli? Właściwie to nie. Strzelcie mi w stopę czy coś. Naprawdę nie chcę dzisiaj umierać.

"Jaka jest najdziwniejsza praca o jakiej kiedykolwiek marzyłeś?" Zapytałam Harry'ego, siedząc w naszych normalnych pozycjach, ja naprzeciw niego po turecku.

"Praca w fabryce słodyczy." Powiedział z cichym chichotem. "A twoja?"

"Kolekcjoner śmieci. Ale tylko dlatego, że chciałam być osobą, która wstaje po to żeby zrelaksować się na tyle ciężarówki!" Harry zaśmiał się, a ja schowałam twarz w jego klatce piersiowej. "Zamknij się. Ty chciałeś pracować w fabryce słodyczy!"

"Tak, dla słodyczy, a nie dlatego że chciałem bujać się na jakiejś śmierdzącej ciężarówce."

"Nieważne, Penisowa Twarzo. Nie musisz mnie hejtować!" Czułam jak Harry trzęsie się pode mną i parska śmiechem. Siedzieliśmy w ciszy, pozwalając Phoebe z Przyjaciół śpiewać o kotach. Palce Harry'ego kreśliły koła na mojej skórze. "Kiedy jedziesz w trasę?"

Westchnął. "Pod koniec miesiąca." Pod koniec miesiąca? To za trzy tygodnie. Nawet nie, ponieważ jest w połowie prób, a wszystko dzieje się szybciej gdy zbliża się wyznaczona data. W sumie nie mogę do niego nawet zadzwonić, bo jest to światowa trasa. Cholera, dlaczego Ziemia musi mieć różne strefy czasowe?

I będzie tak daleko od Londynu.

"Postaraj się nie popaść w jeszcze większy idiotyzm, okej? Nie chcę się umawiać z klasowym idiotą, który ma IQ Patryka Rozgwiazdy." Starałam się by te słowa zabrzmiały nonszalancko. Jestem prawie pewna, że moje serce na chwilę przestało bić gdy skończyłam. Jestem właśnie tak zażenowana i zdenerwowana. Smutne, nieprawdaż?

"Chwila moment." W jego zielonych oczach pojawiło się rozbawienie i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Spojrzał mi w oczy i, przysięgam, Harry jest jakąś reinkarnacją Meduzy. Za każdym razem gdy na mnie patrzy swoimi przenikliwymi, zielonymi oczami, zamieniam się w kamień. "Próbujesz mi powiedzieć, że majonez nie jest instrumentem?"

Przylgnęłam twarzą do jego piersi żeby nie wybuchnąć śmiechem. Wiedziałam, że jeśli zacznę się śmiać, to nie będę mogła przestać w najbliższej przyszłości. "Czekaj..." Powiedziałam, zdając sobie z czegoś sprawę. "Nie poprawiłeś mnie."

Uśmiechnął się szeroko, jak dziecko, które dostało ogromną tabliczkę czekolady. "No nie wiem, pasuje mi porównanie do różowej rozgwiazdy. Oprócz tego, chciałbym myśleć, iż jestem od niego troszkę przystojniejszy."

"Zdecydowanie bardziej przystojny" Zapewniłam go. Pochyliłam się do przodu, gdy usłyszałam jak ktoś kaszle w głębi pokoju.

Gemma. Nie obchodzi mnie czy jesteś następnym Karate Kid. Nie fajnie, koleżanko. "Nie przeszkadzajcie sobie, jestem tu po...tę poduszkę." Uśmiechnęła się i chwyciła przypadkową poduszkę z kanapy.

"Dobranoc, Gem." Wymamrotał Harry, wypychając swoją siostrę z kanapy.

"Dobranoc, dzieci!" Poklepała mnie po głowie i zrobiła ruch ręką jak dyrygent zanim wyszła. Dlaczego się z nią przyjaźnię? Ta, i to ja jestem tą dziwną. Przynajmniej nie wywijam rękami na wszystkie strony zanim opuszczę pomieszczenie.

Gdy Gemma tylko wyszła, z powrotem przeczołgałam się na kolana Harry'ego. "Ile razy z tobą rozmawiała?"

"Prawdopodobnie za każdym razem gdy się budzę, raz przy śniadaniu, a potem jeszcze w losowych momentach w ciągu dnia. A z tobą?"

"Praktycznie co godzinę." Nie kłamię. Gemma mówiła mi pięćdziesiąt milionów razy, że jestem szczęściarą, że nie powie nikomu, bo to by spowodowało trzecią wojnę światową czy coś. Plus jeśli będę chodzić z Harrym, będzie to okej chodzić też z jednym z jego kolegów z zespołu. Nie mam pojęcia jaki to ma związek z tą całą sprawą. Nie mam pojęcia o co chodzi Gemmie, więc nie pytajcie.

Nie wiem dlaczego wyciągnęłam tę całą sprawę z chodzeniem, bo teraz mnie to przeraża. Nie tylko muszę się zmagać z regularnymi problemami w związku, ale też przejmować się Harrym, który wyjeżdża za trzy tygodnie w światową trasę na pięć miesięcy. Fani to już inna sprawa. Nie tylko to, jestem całkiem pewna, że Jeannette poderżnie mi gardło podczas snu. Dlaczego Harry musi być powiązany z moimi najlepszymi przyjaciółmi?

Josh. Szlag, Josh. Czuję się okropnie. Ale chyba by mu to nie przeszkadzało, no nie? To nie tak, że się umawialiśmy, po prostu dobrze się bawiliśmy...prawda? Grr...pieprzyć moje życie. Jestem paskudnym człowiekiem i koniec, kropka.

Zabębnił palcami na mojej nodze i ziewnął. "Jestem zmęczony." Spojrzałam na zegar w pokoju i zobaczyłam, że jest dopiero pierwsza w nocy.

"Idź do łóżka." Powiedziałam, mimo że była to ostatnia rzecz, którą chciałam żeby zrobił.

"Idziesz ze mną?" Próbował sugestywnie mrugnąć, ale nawet na to był zbyt wyczerpany. To takie słodkie gdy coś mu się nie udaje.

"Pójdę jak będę zmęczona." Odwinęłam nogi ze swojej skrzyżowanej pozycji i usiadłam na wezgłowiu kanapy. Harry ześliznął się z niej, pocałował mnie w policzek i wyszeptał 'Dobranoc, kotku'.

Skończyły się trzy normalne odcinki Przyjaciół, więc wzięłam pilot i przełączyłam na kanał informacyjny. Dzięki Bogu były reklamy. Chcę babeczkę. Zostawiłam trzy babeczki dla dziewczyn, a resztę schowałam w super-tajnym miejscu, o którym nikt oprócz mnie nie wie. Moją kolejną amerykańską cechą jest to, że nigdy nie odpuszczam: mam ciągłą potrzebę jedzenia. Wejdę w nałóg i będę gruba, tylko na to czekajcie.

Właściwie to mam nadzieję, że przybędę na wadze. Mam super szybki metabolizm i nigdy nie grubnę. Zawiodły mnie wielkości porcji w Ameryce. Nie, mimo że, serio, Amerykanie serwują ogromne porcje w porównaniu do tych w Europie. Moglibyśmy nakarmić bezdomną rodzinę i byliby pełni przez cały dzień.

Zabawne, ponieważ to prawda.

Otworzyłam szufladę z warzywami w lodówce i wyciągnęłam jedną z babeczek, które zmagazynowałam. Jak bardzo jest to niesamowite? Nikt nic nie podejrzewa, bo nikt w tym domu nie je warzyw. To nie tak, że ich nie lubię - bo lubię. (Pamiętajcie, żeby jeść warzywa, dzieciaki!) Ale nikt inny ich nie lubi, więc czułabym się dziwnie tak sama jedząc warzywa. Więc w sumie nie dostarczam organizmowi swojego dziennego zapotrzebowania na warzywa. Uups.

Podgrzałam swoją babeczkę w mikrofalówce na dziesięć sekund, żeby tylko lukier nie był taki zimny i skondensowany. Dwa dni później, a ja wciąż mam odłożone babeczki. Dziwne, że wszystkich ich jeszcze nie zjadłam. Mimo że zostało ich tylko dwie, z dziesięciu odłożonych. Widzicie jak dużo jem? To trochę depresyjne. Ale jak to się mówi...YOLO.

Rozumiecie, było to przesłanie o życiu do pełna, dopóki jakaś dziwka nie zdecydowała się używać tego dla bezsensownych rzeczy.

Idę do parku z bratem! #YOLO Wyprowadzam psa w deszczu! #YOLO

Really bitch, really? Jak ostatnio sprawdzałam to nie byłabyś w sytuacji życia i śmierci wyprowadzając psa podczas deszczu. Nie wiedziałam, że osiągnęłabyś świetność poprzez chodzenie do parku ze swoim bratem. Po prostu, nie. Ludzie są tacy głupi i wszystko wyolbrzymiają.

Cholera.

Powinnam wstawić o tym filmik na YouTubie. Byłabym sławna. A gdy zyskałabym już popularność to mogłabym poznać moich ulubionych Youtuberów. Potem wyjechalibyśmy razem na Ibizę.

Lista rzeczy do zrobienia w lecie: Pojechać na Ibizę.

Jack, Finn, Sam, Alfie, Marcus i Caspar mogą jechać ze mną. Brzmi fajnie. Oprócz tego, że Caspar nie mógłby być na Ibizie, więc musiałabym jechać dla niego do południowej Afryki żeby mnie zaciążył. Ale wiecie...YOLO.

Widzicie? Nie mogę tego powiedzieć. Po prostu brzmi głupio.

Rzuciłam się z powrotem na kanapę, upewniając się czy nie naruszyłam delikatności swojej babeczki. Która jest w ogóle godzina w Ameryce? Dwanaście, jedenaście, dziesięć, dziewięć, osiem. Oh! Dopiero ósma. Zadzwonię na Skypie do mamy i taty.

Odblokowałam telefon i weszłam na wspomnianą aplikację, włączając lampkę na stoliku, by rodzice mogli zobaczyć twarz swojej przepięknej córki. Ha ha. Znalazłam PalmerSwaggx0 na swojej liście kontaktów. (Sama stworzyłam tę nazwę dla rodzinnego użytku, czyż nie jest to cudowne?) Oh! Online.

Wcisnęłam guzik do dzwonienia i usłyszałam nieznośne dźwięki sygnału. Po kilku sekundach wyskoczyła na ekranie twarz mojego młodszego brata, a potem usłyszałam głos taty, mówiący mu żeby przesunął się z widoku. "Maci!" Krzyknęli oboje.

"Hej Dalton! Tato." Pomachałam. Aw, mój braciszek tak urósł, mimo że przez większość czasu jest wkurzającym głupkiem. Jego blond włosy wpadły mu do oczu, więc wykonał charakterystyczny ruch głowy by je odrzucić. Zaraz po tym przyszła mama i usadowiła się w samym środku.

"Hej, kochanie." Oh, nie, mamo. Przysięgam, że będzie płakać, a ja nie umiem sobie poradzić jak moja mama łka, bo będzie tak chlipać przez tygodnie. Ten problem mogę zostawić tacie.

"Spodobały ci się gry, Dalton?" Zapytałam się o stos gier komputerowych, które wysłałam mu na urodziny w lutym. Nawet nie wiem z kim je kupowałam. Wydaje mi się, że byłam sama i wybrałam te, w które chciałam zagrać.

"Przeszedłem już większość z nich." Wyszczerzył zęby w uśmiechu i potrząsnął bransoletkami na nadgarstkach.

"Jak tam Jenna?" Uśmiechnęłam się, pytając o sąsiadkę, w której się kochał od zawsze. Dla wszystkich jest to oczywiste z wyjątkiem ich, podobają się sobie, ale są zbyt przerażeni by wykonać pierwszy krok. Białe policzki Daltona pokryły się czerwienią, a mama poklepała go po plecach, lekko się uśmiechając.

"Dziewczyna Harry'ego Stylesa odkrywa detale swojego miłosnego życia." Powiedziała Giuliana w tle. Moje oczy przeniosły się z telefonu na telewizor. Pokazują filmik, filmik na którym jestem ja i Perrie siedząc, jedząc hot dogi i mówiąc chłopakowi żeby się odwalił.

Ktoś zrobił wideo prywatnej rozmowy mojej i Perrie? What the fuck? Czy ludzi nie obchodzi już prywatność innych? Nie tylko zrobili filmik naszej rozmowy, ale to cholerne wideo jest edytowane! Wycięli moje pojedyncze słowa żeby przekształcić je na sfingowane i głupie zdania; i nienawidzę ludzi.

"Przecież to nawet nie brzmi realistycznie!" Krzyknęłam, zapominając, że moja rodzina wciąż jest na Skypie.

"Co się stało, Mace?" Zapytał tata, pochylając się bliżej monitora.

"Muszę lecieć, niedługo do was zadzwonię, okej? Kocham was!" Kliknęłam 'wyłącz', rzuciłam telefon na kanapę i poleciałam powiedzieć o wszystkim Harry'emu zanim uwierzy w ten filmik jak dostanie biliony tweetów od fanów.

Kolejny powód żeby nienawidzić technologii.

Usłyszałam grzmotnięcie o ścianę gdy byłam już na górze schodów. Co. Do. Cholery. Dlaczego moja najlepsza przyjaciółka wymienia się śliną z...Harrym? Jak kurwa nikt nie usłyszał uderzania o drzwi do pokoju Gemmy? Czy są, do cholery, głusi? Więc to jest tym, o czym mówiła Gemma 'oh on nie ma na myśli tego robić, to się po prostu zdarza'.

"Możecie się przesunąć, chciałabym iść spać." Chrząknęłam. Harry odciągnął się od Jeannette i lekko wycofał, próbując złapać mnie na ramię. "Nie dotykaj mnie." Wymamrotałam tak, żeby tylko on to usłyszał. Jeannette przesunęła się z przejścia, wyszczerzając się ze swojego osiągnięcia.

Jak miło.

__________


Suka Jeannette, ugh.

Patrzcie jakie słodkie C:


10 komentarzy:

  1. Dzień... dobry wieczór :)
    Czekałam na dwudziesty pierwszy rozdział, żeby móc skomentować. Bo czytam na bieżąca właściwie od... właśnie tego. Cóż. W sumie, strasznie frustruje mnie to, że takie świetne fanfictions znajduję tak późno.
    Na początku w ogóle nie wiedziałam, że jest to tłumaczenie. I nie sądziłam, że coś oparte na kodeksie dziewczyn może mi się spodobać. Ale wow, posłuchałam jakiegoś zachęcającego głosiku w mojej głowie i oto jestem! i komentuję.
    Tak bardzo utożsamiam się z Maci, że to jest aż zabawne. Po prostu czytając o niej, o jej zajęciach, tikach i o tym wszystkim, czego ona nie toleruje, co ją wkurza, a co jej się podoba, mam wrażenie, jakbym czytała o sobie. Siedzenie do późna i wstawanie popołudniu? Hmm, skąd ja to znam.
    Gemma, Katy i Jeannette mają swoje własne, świetnie wykreowane osobowości, każdą z nich na swój sposób lubię. No okej, ta trzecia trochę nabroiła, a zwłaszcza ostatnio. Ale i tak ją lubię, ugh, nie bij mnie za to.
    Muszę się przyznać... Shippowałam Masha XD Josh jest tu taki awww, oczywiście, Harry też, ale myślę, że Maci miałaby mniej przekichane, będąc z tym pierwszym.
    Nie no, na początku Harry i Maci byli niesamowicie uroczy, ale kiedy Haz powiedział jej, że jest kurwą... No nie wiem, jakoś tak zraził mnie tym do siebie. Aczkolwiek nadal są słodcy i nadal ich razem kocham i niech nadal grają w 20 pytań.
    Jakoś bardziej niepokoi mnie to, co działo się za drzwiami Gemmy, niż ten pocałunek Harry'ego i Jeannette. Pewnie ona go złapała w swoje sidła, a Harry jest przecież tylko chłopakiem! Skoro dziewczyna go całuje, to co ma zrobić? Nie jestem na niego zła, bo nie wierzę w jego winę.

    Podsumowując. Opowiadanie jest napisane z niesamowitą lekkością, humorem i urokiem, które porwały mnie od pierwszych rozdziałów. Jestem totalnie zauroczona, totalnie uzależniona i chcę więcej, tu, teraz. Dziękuję Ci, że je tłumaczysz. Dlaczego nie znalazłam go wcześniej?

    Zapraszam z mojej strony do siebie :)
    http://donttrytomakemesta.blogspot.com/

    Pozdrawiam cieplutko xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w to nie wierzeeeeeee! Jeannette jest jakaś chora, kurna! Ale ma tupet! No ja rozumiem, zasady zasadami, miała do Harry'ego pierwszeństwo, ale skoro było wyraźnie widać, że jego ciągnie do Maci to chyba powinna trochę odpuścić? Oczywiście Harry'ego nie zostawiam bez winy, co on już się powstrzymać nie mógł?! Ja nie wiereee. Naprawdę? NAPRAWDĘ?! Tak bardzo współczuję Mace. Po prostu sobie nie wyobrażam co teraz czuje i jak to wszystko się teraz potoczy. Chyba sobie w myślach już zdefiniowała związek ze Stylesem. Choć może się mylę...? I to jeszcze powiedziała "nie chcę się umawiać..." no i Harold tego łaskawie nie zakapował? Że to dla niej coś więcej niż głupie zauroczenie najwyraźniej? Ughhh! Nie no, chciałam na początku napisać "ojej, jaki krótki" i dodać coś że słodko, ale kurcze nie jest słodko! Nawet już mi nie przeszkadza aż tak że zasada #21 jest troche krótsza, po prostu tak się wkurzyłam na Jeannette że tylko to jest teraz ważne. JASNA CHOLERA. Nie wiem co myśleć!! Chyba muszę po prostu czekać na nowy rozdział i oczekiwać gwałtowniejszej rozmowy pomiędzy Harrym i Maci. Gemma, czemu musiałaś mieć rację? :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie nie nie nie nie nie ten pocałunek wszystko psuje hsjwkkdoslsp
    Czekam na ciąg dalszy x

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko było tak pięknie, aż tu nagle ... -,-
      Nie mogę uwierzyć, że Harry zdradził Maci! I to z Jeannette!!!
      Niech ją piekło pochłonie >.<
      Mam nadzieję, że jakoś to się wszystko wyjaśni!
      Czekam co dalej, bardzo niecierpliwie!
      Pozdrawiam,
      Alex
      [ http://my-life-as-annie.blogspot.com/ ]
      xoxox

      Usuń
  5. Nie, nawet nie będę sie podpisywać. Jestem zrozpaczona i oburzona!
    To zabrzmialo dziwnie... Ll kuffa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co to miało być Harry?! Wtf janette ?! Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeanette to ogrooomna SUKA.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurde nie miałam go usunąć.......

      Świetny rozdział ♥ trochę szkoda mi Maci :(

      Usuń