Zasada 22; Muzycy nigdy nie są dobrzy w długodystansowych związkach
"Jezus, czy możesz choć przez chwilę mnie posłuchać?" Zerwał się Harry. Zakręcił sobie loczek na palec, po czym zaczął bawić się rękawem koszulki by się uspokoić. "Przysięgam, to ona do mnie podeszła i wykonała pierwszy ruch, próbowałem ją od siebie odczepić." Westchnął, siadając naprzeciwko mnie.
Czy on próbuje powiedzieć, że nie mógł sprawić, by jedna dziewczyna na milion się od niego odwaliła, mhm, na pewno. "Świetnie." To wszystko co mogę powiedzieć bez przeklinania go, ponieważ to prawdopodobnie najgorsza wymówka jaką kiedykolwiek słyszałam. To musi się do czegoś liczyć, no nie? Chodzi mi o to, że nawet kłamstwo Dusty wydaje się być bardziej wiarygodne niż to. "Teraz spadaj, muszę się ogarnąć."
Wymamrotał jakąś niedosłyszalną odpowiedź, ale posłuchał mnie. Nareszcie trochę ciszy i spokoju, mogę w końcu zjeść swoją zupę. No i powinnam się przygotować...kurwa. Dlaczego miałabym się z tym zgodzić? Jestem zbyt leniwa (zaskoczenie!) żeby iść bujać się z Joshem. Albo żeby iść z nim na randkę, cokolwiek to jest. Nawet nie jestem pewna czym to dokładnie jest.
Eh. Odłożyłam miskę na szafkę nocną i podeszłam do walizki, wyciągając z niej przypadkową bluzkę szorty. Nieważne jak wyglądam, będzie spoko.
~*~
Niezręcznie. Ten cały spacer po parku zdecydowanie nie był spacerem po parku. Źle się czuję z tym, że zgodziłam się na tę randkę. (Tak, to jest randka; wyjaśnił mi to w samochodzie). Czuję się źle i nawet jak jeszcze bardziej okropna osoba niż ta, którą byłam, zanim się na to zgodziłam.
Nie tylko przez cały ten czas byłam okropną osobą, ale w dodatku moje myśli krążyły wokół Harry'ego, mimo iż powinnam być na niego maksymalnie wkurzona. Ale potem myślałam o tych wszystkich uroczych rzeczach w nim, i o jego słodkim akcencie. A gdy myślę o uroczych rzeczach, robię się szczęśliwa...i mniej wkurzona na niego.
Ciężko jest się długo gniewać. Nie lubię być zła. Jestem szczęśliwą osobą nieważne co. Albo przynajmniej staram się być szczęśliwą osobą. Moja rozpiętość uwagi jest zbyt mała żeby złościć się na kogoś tak długo. Może Harry miał rację nazywając mnie Rybim Móżdżkiem.
Wiewiórka.
Żarcik. Ha-ha to była moja lamerska próba bycia zabawnym. Prawdę mówiąc, właśnie zaśmiałam się ze swojego żartu we własnej głowie. Yeah, Josh dziwnie się na mnie popatrzył i pomyślał, że śmieję się z czegoś nie-zabawnego co powiedział. Uups.
Mówią, że codziennie uczysz się czegoś nowego i jestem diabli pewna, iż czegoś się nauczyłam. Dowiedziałam się dokładnie ile ludzi w Cheshire jest fanem One Direction. Ludzie cały czas zatrzymywali Josha żeby dostać autograf i zdjęcie od perkusisty. Nawet mnie prosili o zdjęcie, niezręcznie. (Haha, zrymowało się!)
Nie dałam im go, przecież byłoby to dziwne i totalnie niepotrzebne. Zgadzałam się na przytulanie i akt rozprzestrzeniania dobroci po świecie. Moje kieszenie są wypełnione nazwami z Twittera, które mam dać Harry'emu do follownięcia i/lub napisania tweeta.
"Wszystko w porządku?" Zapytał Josh.
"Tak, czemu?" Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Josh nigdy nie przestanie być dla mnie uroczy. Jest jak ogromny miś, który czeka by go przytulić.
"Chodzi o Haz, prawda?" Zaśmiał się krótko, wkładając ręce do kieszeni.
"Dlaczego tak sądzisz?" Normalnie ludzie by się zapytali, a nie zakładali, że chodzi o osobę. Albo może potrafi czytać w myślach i wie co roztrząsałam. Co znaczy, iż słyszał mój komentarz o tym, że jest super słodki...nieważne.
"Bo mówi o tobie...dużo. I możesz sobie z tego nie zdawać sprawy, ale ty też." Ponownie się zaśmiał.
Dlaczego teraz czuję się taka winna? Cały dzień nie mówiłam o Harrym. Mogłam o nim pomyśleć, ale nie wypowiedziałam swoich myśli...przynajmniej tak sądzę. Oh, szlag. Co jeśli to zrobiłam? Chyba to niemożliwe żebym nie pamiętała jak mówię o Harrym, tak? Nie, to nie ma sensu, wiedziałabym gdybym wspomniała o nim w rozmowie.
"No dalej, Mace, powiedz Joshowi." Droczył się ze mną. Przypomniało mi to o odcinku Drake'a i Josha. Joshua Devine jest sekretnie Joshem Nicholsem. To wszystko wyjaśnia! Myślę, że mogłabym zapłacić za usłyszenie jak Josh 'tulimy, bracie!'.
"Nie chodzi o Harry'ego." Skłamałam. "A teraz zamierzamy się nacieszyć tym rzadkim pięknym dniem czy rozmawiać o lokowatym?"
"Lody?" Zasugerował. Lody brzmią świetnie. Właściwie to kiedy lody nie brzmią świetnie? Pytanie za milion dolarów.
Nie mam zielonego pojęcia dlaczego powiedziałam, że nie chcę iść z Joshem do parku. Było zabawnie i nie myślałam o tym półgłówku. Jedliśmy lody; zaprzyjaźniliśmy się z psem i graliśmy z nim we frisbee, a potem po prostu bawiliśmy się na placu zabaw. Jesteśmy oczywiście najfajniejszymi dzieciakami z podwórka. Potem na koniec cudownego dnia, pocałował mnie w policzek. Tak. Słodko.
Dlaczego Gemmy z Katy wciąż nie ma w domu? Jeannette śpi na kanapie, ale nie ma mojego słoneczka Gem. Dlaczego zawsze mnie zostawia samą? Czy nie rozumie, iż jestem dzieckiem z potrzebami? Wspięłam się po schodach by wyskoczyć z tych szortów i przebrać się w piżamę. Ha-ha piżamę. Kogo próbuję nabrać? To tylko koszulka.
"Nareszcie!" Usłyszałam głos Harry'ego. Znowu siedzi przed drzwiami do sypialni Gemmy...Okej.
"Co ty robisz?" Z łatwością wyciągnęłam piwo z jego rąk. Grzeczny chłopiec. Harry wygramolił się z podłogi poszedł za mną do pokoju. Jezus, Harry. Jesteś takim beznadziejnym pijakiem.
"Walczę o ciebie!" Zaśmiał się i wyciągnął ramiona jakby chciał się przytulić, ale tak po prostu tam stał.
"Haroldzie! Przycisz się trochę." Syknęłam na niego. Jeannette śpi na dole, a ja nie chcę jej obudzić przez wrzaski tej cioty. Odepchnęłam od siebie jego ramiona i zdjęłam buty.
"Nie słyszy mnie, a nawet jeśli tak to mnie to nie obchodzi!" Ponownie uniósł swój głos. Jego słowa przyćmiewa alkohol, i czuję jak śmierdzi od niego piwem.
"Tak, ale mnie to obchodzi." Odpowiedziałam uparcie. "Teraz się odwróć." Zakręciłam palcem tak, by powtórzył moje ruchy. Zrobił to jak zgubiony szczeniaczek, w tym czasie ja szybko zdjęłam koszulkę i założyłam tą z Jackiem Willsem, zanim zdałam sobie sprawę do robi.
Zrobił krok w moją stronę i złapał mnie w talii nim mogłam go odepchnąć. "Nie ładnie jest kłamać." Powiedział.
"Harry, zostaw mnie." Trzepnęłam go w ręce, ale wciąż tam były. Grr, Harold.
"Wyglądasz tak słodko gdy jesteś zła." Powiedział, stukając mnie w nos.
Dlaczego pijani ludzie są wkurzający? Powinni być pijani-zabawni. Na przykład śpiewać Karaoke, tańczyć na barze, yeah, właśnie tacy są śmieszni. Harry jest jak...pijany-zjebany, którzy nie ma żadnych granic. Nie żeby miał jakieś granice będąc trzeźwym, ale wiecie o co mi chodzi.
"No dalej, kotku! Wybaczysz mi? Zatańczę dla ciebie nawet lap dance [LapDance-taniec, w którym kobieta zazwyczaj tańczy na kolanach mężczyzny, ocierając się o niego i wykonując seksowne ruchy]" Mrugnął. To źle mieć korzyść z pijanych ludzi, prawda? Umarłabym gdybym kiedykolwiek zobaczyła jak Harry tak tańczy. Cholera, powinnam to nagrać żeby potem używać przeciwko niemu.
Chwila moment...Pędzę po telefon tam gdzie rzuciłam szorty. Szybko go odblokowałam i włączyłam nagrywanie. "Co mówiłeś?" Zapytałam niewinnie.
"Chihuahua mają duże uszy." Zamknął oczy, wziął głęboki oddech i uśmiechnął się, przyciągając mnie do siebie. Wydawał się być pewny siebie swojej odpowiedzi, ale to nie tak. Mimo że to prawda, nie mogę wykorzystać tego faktu przeciw niemu. Gdy potrząsnęłam głową, on potrząsnął głową razem ze mną i zmarszczył brwi, koncentrując się na przypomnieniu sobie o co mi chodzi. "Mój kotek zatańczy na twoich kolanach."
Próbowałam stłumić śmiech, naprowadzając go do tego co mówił wcześniej. "Nie chodziło ci przypadkiem o to, że zatańczysz dla mnie..." Mówiłam coraz ciszej, mając nadzieję, że załapie. Powtarzał każde słowo aż do tego momentu i czekał aż dokończę zdanie. "lap dance..."
"Lap dance, tak!" Powtórzył swoje poprzednie ruchy, zamykając oczy, biorąc głęboki oddech i przyciągając mnie do siebie. "Reunited and it feels so good." Podśpiewywał sobie delikatnie.
"Jesteś taki ckliwy." Powiedziałam, odpychając się od niego, ale on z powrotem mnie do siebie zagarnął.
"Jesteś śliczna." Zaczął gładzić mnie niezgrabnie po włosach, wciąż śpiewając cichutko ten sam wers piosenki Reunited. Będę mogła do końca życia wytykać mu ten film. Cofam to, że jest wkurzającym pijakiem. Jest teraz głęboko w kategorii przezabawny. "Czy papa dostanie francuski pocałunek?" Złapał mnie za ramię i zrobił dziubek.
Gdy zauważył że nie wykonałam ruchu, otworzył jedno oko i szybko je zamknął, gdy zobaczył, że to widziałam. Stał tak cały czas, czekając aż się przybliżę. "Harry, to nie jest najbardziej romantyczny sposób żeby kogoś pocałować."
Facepalm. Potrząsnął głową i przyciągnął mnie bliżej siebie; jego ciepły oddech uderzył moją chłodną skórę. Czułam smak piwa na jego języku. Jeannette mogłaby wejść w każdym momencie, ale zmartwienia rozwiały jego usta zamknięte na moich. Złapał mnie za podbródek, a moje ciało przyparło do jego, gdy nasze usta znalazły perfekcyjny rytm.
Odciągnął się ode mnie razem z tym jednym wrzaskiem, który wszystko zmienił. "Co do cholery?" Moje myśli biegły jak szalone. Dlaczego karma nigdy nie jest po mojej stronie?
__________
Nie nie nie nie nie nie nie dlaczeeeeego :( Ugh zawsze musi się coś zepsuć ;-;
W przyszłym tygodniu nie ma rozdziału, bo nie będę miała komputera ani internetu ani nic.
Słodko <33 czyżby to Jeannette powiedziała to "co do cholery?"
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział jest świetny i przepraszam że taki krótki komentarz ale nie mam czasu pisać : ) xoxo
I normalnie tego nie robię ale... yeah! pierwsza xdd
Usuńzawsze w takim momencie ! nie mogę się doczekać następnego :) ciekawy rozdział :D pijany Harry !
OdpowiedzUsuńsuper tłumaczenie ♥
Pijany Harry >>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńHahaha świetne
Czekam na ciąg dalszy (:
Josh jest taki słodki. Chyba jednak zdaje sobie bardzo dobrze sprawę z tego że z niego i Maci nic nie będzie. A pijany Harry. O matulu. Hahaha. Taki namolny xd Już widzę jego minę kiedy Maci pokaże mu ten filmik. No ale kto im śmiał przerwać?! Jeannette? Gemma? Katy? Czy może ktoś jeszcze?! No kurcze, przywalę temu komuś -.- Tymczasem czekam na ciąg dalszy, oby jak najszybciej po twoim powrocie :D Pozdrawiam! xx
OdpowiedzUsuńPijany Harry to zabawny Harry
OdpowiedzUsuń