czwartek, 16 stycznia 2014

Kodeks Dziewczyn; Zasada #15


Zasada 15; Jeśli kiedykolwiek byłaś lub widywałaś się z czyimś chłopakiem/chłopakiem, który im się podoba/chłopakiem, z którym się spotykają POD ŻADNYM WARUNKIEM nie możesz omawiać z nimi czasu spędzonego z nadmienionym chłopakiem: jest to temat tabu!

"Harry! Idź już. Baw się dobrze z chłopakami." Katy wypychała Harry'ego za drzwi, ale ten wciąż się opierał, mówiąc że jest chory i musi zostać w domu i odpoczywać. Potrząsnął głową odmawiając wyjścia na Męską Noc i zostawienia nas samych na Babską Noc.

"Maci, pomóż nam!" Chrząknęła Jeannette, próbując ruszyć chłopaka. "On zawsze wydaje się ciebie słuchać."

Jak ja mam niby go stąd wywalić? Widocznie sądzą, że jestem wszechmocnym Bogiem mającym siłę przekonania go do wyjścia z jego własnego domu. Okej, może i jestem wszechmocnym Bogiem mającym siłę przekonania go do wyjścia, ale nie chciałam żeby to zrobił. Więc stałam cicho i zachowałam moje trzy grosze dla siebie.

Patrzyłam jak próbują kłócić się z Harrym, że powinien wyjść z domu, jasno nawiązując do Gemmy i mnie. Stałyśmy koło siebie oglądając odbywające się zamieszanie, które miało na celu tylko przekonanie Harry'ego żeby postawił jeden krok za drzwi. Spojrzałyśmy na siebie w tym samym czasie, w końcu poddając się ich ciągłym domaganiom potrzebnego wsparcia.

"Harry, wyjdź" Zaczęłam zdanie, a Gemma je dokończyła słowami "i baw się dobrze dla mnie?" 

Harry wybełkotał błyskotliwą uwagę, że wie, iż i tak się w końcu czegoś dowiem i nareszcie poddał się ich naciskom. To niesamowite jak Nauka działa z grawitacją i prawami ruchu Newtona. Gdy Harry się zatrzymał utrzymując równowagę całą swoją wagą, Jeannette i Katy upadły na twarze.

Ponieważ chłopaki i dziewczyny, obiekty w ruchu, mają tendencję do pozostania w ruchu.

Naprawdę głupio jak po prostu stałam tam i śmiałam się im w twarz razem z Harrym i Gemmą, podczas gdy nikt im nie pomagał. Serio, gdyby nie ich chamskie zachowanie przez ostatnie kilka tygodni to pomyślałabym o tym żeby im pomóc - i tak wszyscy wiemy, że bym tego nie zrobiła - ale teraz? Niezbyt.

Sylwetka Harry'ego o wzroście 180cm górowała nad moją 170cm, zniżając głowę żeby złożyć szybki pocałunek na moich ustach, gdy wszyscy niezręcznie kaszleli. "Co to było?" Moje policzki spaliły się głęboką czerwienią, a Harry stał nieraźnie, przerzucając ciężar ciała na drugą nogę.

"Zasadniczo, em, miała rzęsę na policzku." Oznajmił, wycierając niewidzialną rzęsę spod moich oczu. "Widzisz, już w porządku." Zrobił wielki krok w tył z daleka ode mnie i życzył wszystkim dobrej nocy.
Oh Harry, czy mogłoby być jeszcze bardziej niezręcznie?

Staliśmy w domu w absolutnej ciszy dopóki nie byłyśmy pewne, że Harry rzeczywiście poszedł, żebyśmy mogły przynieść smakołyki. Miałyśmy wszystkie bardziej tuczące i przepyszne rzeczy niż moglibyście sobie wymarzyć. Więcej lodów niż można by pomyśleć, więcej czekolady niż twój mózg może znieść i magazyny GQ z seksownymi facetami, a to była tylko część tego co mieliśmy. W zasadzie to zamierzamy urządzić przyjęcie dla czterech osób.

Ponieważ właśnie tak się bawimy: po swojemu.

Miałyśmy plan gry, gdy tylko Harry wyszedł. Ja wyciągam magazyny spod pianina. Katy idzie do spiżarni po jedzenie. Jeannette bierze rzeczy z lodówki, a Gemma zabiera wszystkie komedie romantyczne z sekretnego miejsca, gdzie Harry by ich nie zauważył.

Gdy mówimy o Babskiej Nocy, idziemy na całość. Jesteśmy jakby wynalazcami Babskiej Nocy, okej?

Spotykamy się wszystkie w pokoju Gemmy, gdzie łóżka są nakryte pięćdziesięcioma milionami koców i poduszek żeby się upewnić, że wszystko będzie wygodne i perfekcyjne. Oprócz Jeannette i Katy, które zapomniały podgrzać pizzę, ponieważ - spójrzmy prawdzie w oczy - nie mogą sobie zbyt dobrze poradzić ze swoimi zadaniami. Żart. Ale rzeczywiście zapomniały podgrzać pizzę; więc Gemma i ja musiałyśmy je odesłać na dół żeby wypełniły swoje role. Ktoś musi je ogarnąć, no nie?

Zabierając mojego Papę Smerfa z podłogi, usiadłam na łóżku Gem w swojej zwyczajnej pozycji: po turecku. Nie wiem dokładnie dlaczego tak robię; to jest mój zwyczaj z jakiegoś dziwnego powodu. Przedszkole wpoiło ten termin do mojego mózgu, więc zawsze pamiętałam żeby usiąść po turecku podczas naszego Kółka Czytelniczego. Moją wychowawczynię z przedszkola winię za wszystko co złe o mnie.

"Więc jeśli chodzi o Haryry'ego-" Zaczęłam, bawiąc się brodą Papy Smerfa żeby się uspokoić, gdy Gemma mi przerwała.

"Właśnie, co z wami jest ostatnio? Spędzacie ze sobą mnóstwo czasu." Gemma żuła gumę, większą uwagę zwracając na swojego Twittera niż na mnie. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale kontynuowała swój wykład, o który nigdy nie prosiłam. "Myślałam, że powiedziałam ci żeby trzymać się od niego z daleka? On to same kłopoty, Maci. Zaufaj mi, znam swojego brata." Kliknęła coś na Twitterze i tweetnęła coś do kogoś, z kimkolwiek pisała.

"Nic między nami nie ma, chciałam tylko zadać proste pytanie." Wymamrotałam, a mój imprezowy nastrój i szczęście właśnie się ulotniły. Widzicie co miałam na myśli mówiąc, że Gemma jest rozwalaczką imprez? Yeah, nie żartowałam. To jakby Gemma miała radar na szczęście i kiedykolwiek się podwyższa, ona czuje potrzebę zgniecenia go jak robaka.

Głupi i Głupszy weszły do pokoju, śmiejąc się z czegoś co musiało się zdarzyć na dole, a potem usiadły na końcu łóżka, patrząc się na mnie piszącą do kogoś. "Josh?" Jeannette wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Zabrzęczała mi w głowie uwaga "zła odpowiedź". Harry, właściwie. "Ta." Zablokowałam telefon i włożyłam go pod nogi żeby upewnić się, że go nie złapią i odkryją, iż skłamałam, albo spróbują zobaczyć moje smsy. Prawdą jest, że nie rozmawiałam z Joshem cały dzień i to jest mój błąd i czuję się winna za nieodpisywanie. Nie ignoruję go całkowicie, ale kiedykolwiek pisze to czytam wiadomość, mam w planach odpowiedzenie później i ciągle zapominam, więc zawsze dostaje sms kilka godzin później.

Szczerze, to nie moja wina. Jeśli mielibyśmy kogoś winić to byłby to Harry. Widzicie, nocna pora jest naszym dziennym (nocnym?) rytuałem. Potem mamy czas, w którym śpię, a on budzi mnie, gdy dziewczyny wychodzą na popołudniową kawę - wciąż mi nie przyniosły stamtąd pamiątki. Josh po prostu zawsze wydaje się mnie łapać w zaplanowanym czasie Harry'ego.

Technicznie, nigdy nie robimy nic oprócz rozmawiania i przytulania się, albo przytulania się i oglądania dziwnych filmów, bo jestem lamusem. Oh, ale gdy nie robimy opcji A ani opcji B, wtedy robimy opcję C. Opcją C jest sprzeczanie się o niedorzecznie głupie rzeczy, które nie mają sensu... w ogóle. Możesz wyrwać jakiś przypadkowy temat z dupy i założyć się, że kłóciliśmy się o to w ciągu ostatnich dwóch dni.

Kłótnia jest takim silnym słowem... bardziej pasuje niezgadzanie się ze sobą.

"Tak, co tam z Moshem?" Zapytała zaintrygowana Katy i użyła cudzysłów w powietrzu, wymawiając nasz ship, o którym im powiedziałam.

Nie rozumiem dlaczego muszą uważać moje życie za tak zabawne i łatwe do oplotkowania. Mogą po prostu wejść na internet i wygooglować moje imię żeby znaleźć najnowsze plotki o tym, że 'zdradzam' Harry'ego z Joshem. Albo o sekretnym trójkącie uwzględniającym Josha, Harry'ego i mnie. Jest też artykuł o tym jak ponoć Josh mi się oświadczył, a Harry się wkurzył i teraz zespół szuka nowego perkusisty.

Właśnie tak popaprane są wszystkie plotki. Moje nazwisko jest na Google jak mnie wpiszesz. Jak bardzo depresyjne to jest? Pamiętam, że w gimnazjum wchodziłam na internet i moje imię się nawet nie pojawiało, więc byłam rozczarowana, bo byłam obłąkanym dzieckiem.

Teraz widzę miliony artykułów o mnie i Harrym, osobiste fotki, jak i te co wyciekły z Facebooka, a filmiki ze mną w roli głównej, będącą w cholerę dziwną, znalazły swoją drogę na Tumblra, Twittera i Google, i każdą inną stronę społecznościową. Nie byłabym zdziwiona gdyby znalazły się na MySpace.

Nie macie pojęcia jak bardzo wkurza mnie moje imię wyskakujące w Google.

"Cóż, Mosh często do siebie tweetują." Jeannette dołączyła się do droczenia mnie.

"Nie zapomnij o smsach." Powiedziała Gemma, wylogowując się z Twittera.

"I spójrzcie w ich oczy, zlewają się w jedno." Teraz przemówiła Katy. Oh, oczywiście tak sądzi, bo wszystko o czym myśli Katy jest spiknięcie się z ludźmi. Odkąd lato się zaczęło wygłosiła więcej niż za dużo do policzenia seksualnych komentarzy na temat różnych osób.

"Cóż, Mosh bierze ślub, a Harry ucieka na jakąś prywatną wyspę." Dodałam, pokazując im jakiś artykuł, który kilka dni temu podesłała mi pewna fanka, a ja zapisałam go na telefonie.

"Nie rozumiem dlaczego naprawdę wierzą, że ona i Harry byli razem. Spójrzmy prawdzie w oczy - Maci nie jest w typie Harry'ego." Jeannette wzruszyła ramionami, przewijając stronę na moim telefonie.

Um, przepraszam suko. "Heloł? Osoba z uczuciami siedzi dokładnie naprzeciwko ciebie." Porwałam z jej rąk telefon i z powrotem schowałam go pod nogami. Brzmiała jak jedna z fanek, wściekająca się o mój nieistniejący związek z jej przyszłym chłopakiem/mężem.

"Więc jaki dokładnie jest typ mojego brata, Jellybean?" Wstawiła się za mną Gemma. Serio, nie sądzę żebym kiedykolwiek miała większy lesbijski crush na Gemmie niż w tym momencie. Doprawdy, Boże pobłogosław jej duszę.

"Oczywiście nie ty, kochana. Nie wykonał ani jednego kroku w twoją stronę odkąd wrócił." Katy wtórowała w ratowaniu mnie. Dla tych dwóch dziewczyn stanę się poligamistą i wyjedziemy do stanu New York, w którym się pobierzemy i będziemy miały wielkie, szczęśliwe wesele. A potem Harry i Josh mogą zorganizować swoją romantyczną ucieczkę na ich prywatną wyspę.

To byłby najlepszy czas na wyciągnięcie pizzy. Szczerze, nie mam pojęcia co wstąpiło w Jeannette. Normalnie jest taka słodka i kochana, a ja jestem jako druga z nią najbliżej, po Gemmie oczywiście. Jest tak dopóki nie chodzi o Harry'ego. Zmienia się wtedy w... zło.

Cholera, cholera, cholera. Zostawiłam na górze placek kukurydziany, a jeśli telefon zadzwoni przez wiadomość od Harry'ego, one to zobaczą, a ja będę przepytywana. A potem znów wygłoszą mi pogadankę o tym, że Gemma nie chce żebym ponownie była zraniona i blablabla, nikogo to nie obchodzi.

Całą drogę z salonu czułam przepyszną pizzę, piekącą się w piekarniku. Jedzeniowy orgazm, okej? Właśnie tak dobrze pachnie. Właściwie, dobrze nawet nie opisuje ułamka tego co mogę teraz poczuć. Ani też żadne inne przymiotniki; jest to to prostu zbyt dużo do zniesienia dla słów. Boże pobłogosław Włochów za stworzenie tej rzeczy nazwanej pizzą.

Porwałam z szuflady rękawice i otworzyłam piekarnik. Oh Jezu, upiekło się do perfekcji. Skórka jest złota, a ser perfekcyjnie roztopił się z sosem i mięsem, zaś pepperoni zamieniła się w ognisty czerwony kolor. Tłuszcz daje pizzy prawie anielskiej poświaty. Czy byłoby to okropne, gdybym po prostu pożarła ją sama tutaj i teraz?

"Mace! Masz nowego smsa." Nikczemna wiedźma wymruczała z góry.

Szlag. Widzicie co miałam na myśli? Może powinnam po prostu powstrzymać wszystkie swoje myśli przed kłopotaniem mi mózgu, bym znowu sobie nie przyniosła pecha.

Prawie nie upuściłam pizzy w procesie reagowania na wiadomość Jeannette - ale tego nie zrobiłam, więc wszystko jest w porząsiu. Również prawie nie rozbiłam czterech talerzy, ale na szczęście mój znakomity refleks mnie ostrzegł. Przerzuciłam absurdalnie pocięte kawałki pizzy na inny talerz, zauważając, że talerzyk pod nią pali się od spodu.

Jedno zadanie mniej...teraz musiałam wnieść wszystkie talerze na górę. Czasami dziękuję mojej pracy kelnerki za zadania takie jak to. Albo mogłabym też znaleźć nowych przyjaciół, którzy nie są kurewsko leniwi. Naprawdę powinnam zbierać napiwki za robienie tego za nich.

Próbowałam zignorować sensację z ogniem i starałam się dostać jak najszybciej na górę do mojego telefonu. Okej Maci, możesz to zrobić. Wierzę w ciebie i twoją równowagę. Nie pozwól temu talerzowi upaść, ponieważ straciłabyś przez to tylko czas na dotarcie do telefonu, musiałabyś go podnieść i posprzątać...albo po prostu zwalić to na Jeannette; teraz powoli wejdź do pokoju. Pfi! O cholerka, zrobiłam to, przeszłam całą drogę bez upadania, ślizgania się na schodach i upuszczania pizzy. To jest mój nowy rekord.

Nie żebym upuszczała jakieś jedzenie w pracy...

"Więc zamierzasz nam powiedzieć dlaczego ostatnio byłaś taka szczęśliwa?" Katy zabrała swój kawałek pizzy, a ja widziałam w jej oczach, że mentalnie spoliczkowała się za wzięcie tak wielkiego gryza wciąż gorącej pizzy.

"A zawsze nie jestem?" Odłożyłam telefon i dmuchałam na mój kawałek nieba. Nie zamierzam powtarzać jej błędu i poparzyć sobie język. O Jezu, nienawidzę tego uczucia, gdy mam poparzony język. To jakby cała część skóry na języku została usunięta i czuję to przez wiele dni.

Katy rozważyła to, "Tak, ale teraz jesteś obrzydliwie szczęśliwa, więc powiedz nam dlaczego."

"Emm... Nie wiem?" Co to za pytanie, no serio.

"To Josh, prawda?"

"Pewnie..." Powiedziałam, by zakończyć całą dyskusję.

Wyrwałam telefon z ciekawskich rąk Jeannette mając nadzieję, że to od Josha, albo od Adama, albo może nawet od mojej mamy i taty. Zlizałam z dłoni sos ściekający z pizzy i wpisałam hasło. O mój Boże, to od Josha. Zdjęcie od Josha, żeby być dokładnym.

Emm, okej.

Otworzyłam zdjęcie żeby zobaczyć je w powiększeniu i zauważyłam, że jest to część filmiku, o nazwie '69'. Byli na nim Harry z Joshem z podniesionymi kciukami, bo są tacy niedojrzali. Wróciłam i zobaczyłam jaki jest pod tym podpis, po czym wybuchnęłam śmiechem, ściągając na siebie uwagę trzech dziewczyn w pokoju.

Hej zobacz kto nagrał seks-taśmę ;)

Nie znam tych dwóch ciot. Przysięgam.

__________


Od jutra mam ferie, a tam gdzie jadę nie ma internetu. Być może postaram się przetłumaczyć coś na zapas i ustawić żeby samo się dodało za tydzień, ale nie wiem czy zdołam. Na razie cieszcie się tym co jest :) Enjoy!

2 komentarze: