(banner (c) onthegoodside4593)
Zasada 10; Pod żadnym warunkiem dwie dziewczyny nie mogą do siebie szeptać w obecności innych dziewczyn. Jest to po prostu chamskie.
"Maci, chodź ze mną. Muszę ci coś pokazać." Zatrzepotałam powiekami na dźwięk przyciszonego głosu. Sylwetka zerknęła przez swoje ramiona, żeby mieć pewność, by nikogo nie obudzić. Chwile zajęło moim oczom żeby przyzwyczaić się do ciemności, ale w końcu zobaczyłam, że Harry jest tą sylwetką.
Zmieszana, zrobiłam co powiedział i przeszłam na palcach obok dziewczyn śpiących na materacu, prawie upadając niezliczoną ilość razy przez moją niezdarność. Harry złapał moje ramię żeby mnie podtrzymać i zapobiec przed przewróceniem. Jestem strasznie zmęczona i wszystko czego chcę to iść spać, zabijcie mnie.
"Gdzie jest Lux?" Powiedziałam w końcu świadoma otoczenia.
"Nie zadawaj tyle pytań i po prostu chodź za mną." Jego głos był żartobliwy, ale wydawał się zdeterminowany pokazać mi, cokolwiek miał mi do pokazania. Zabrał mnie na parter, a potem otworzył drzwi do patio i właśnie tam była Lux, siedziała na jej własnym małym krzesełeczku, bawiąc się z świetlikiem latającym nad nią.
"O mój boże." Zaparło mi dech w piersiach na piękno robaczków świętojańskich o trzeciej nad ranem. Ciemna noc była perfekcyjna, żeby można było je wszystkie zobaczyć latające na podwórku Harry'ego. Świetliki w nocy wypełniają niebo, każdy jest swoją własną miniaturową lampką. [oryg. "Fireflies in the night fill the sky, each it's own miniature lamplight"]
"Nadchodzą prawdziwe gwiazdy, aby wypełnić wyższe niebo, a tutaj na ziemi przylatują świecące robaczki [oryg. "Here come real stars to fill the upper skies, and here on earth come emulating flies."]" Harry zacytował wiersz Roberta Frosta Świetliki w Ogrodzie z łatwością, recytując go dla siebie, nikogo innego. Nie patrzył na mnie gdy go recytował, ani nawet na Lux. Oparł się o balustradę patio, podtrzymując się ramionami.
Rozluźnił uścisk na poręczy i poszukał świetlika, który unosił się blisko niego. Wyciągnął pod nim palec, a on nie odleciał. Zrobił zupełnie na odwrót; usiadł na jego palcu, a ten przyniósł robaczka Lux, która siedziała na krzesełku bawiąc się ze świetlikiem, który usiadł jej na nosie.
Przyklęknął przed nią, żeby pokazać jej małego owada, a ona odpowiedziała szczęśliwym chichotem i patrzyła się na niego, zastanawiając się dlaczego to w ogóle świeci. Harry zaśmiał się nad Lux próbującą dotknąć świetlika, ale zatrzymała się, ponieważ nie ważyła się dotknąć go w tym samym czasie. Otworzył dłonie, żeby wypuścić zwierzątko, i z sapnięciem poniósł się z powrotem.
"To niewiele, ale pomyślałem, że ci się spodoba." Uśmiechnął się i wziął krzesło, żeby usiąść koło mnie.
"That though they never equal stars in size, and they were never really stars at heart achieve at times a very star-like start" [masakra z tym całym wierszem, nie czaję drugiej połowy, nie tłumaczę] Zacytowałam resztę wiersza, którego nie dokończył Harry. Uśmiechnął się do siebie i powrócił do przyglądania się Lux i świetlikowi latającemu dookoła niej.
Przypatrywaliśmy się rozbawionemu dziecku w ciszy, i słuchaliśmy kilku świerszczy, wydających dziwny dźwięk, podobny do szczebiotania. Pozwoliliśmy im śpiewać ich własną melodię. "Jak myślisz, co chciał przez to powiedzieć?" Przerwałam ciszę, myśląc o wierszu i o tym, co Harry powiedział mi wcześniej o byciu zmęczonym naciskiem zmian.
Wziął głęboki wdech, zastanawiając się co powiedzieć. "Jest jasne, że podziwia robaczki świętojańskie za próbowanie świecić jak gwiazdy. No bo odkąd my, jako ludzie, nie powinniśmy celować w gwiazdy?" Zrobił pauzę i przez chwilę myślałam, że nie zamierza już nic mówić, lecz nagle kontynuował. "Ale z drugiej strony, mówi wszystkim żeby nie być kopią czegoś innego."
"Więc czy to właśnie ty nie powinieneś przestać słuchać menadżerów i próbować być kimś, kim nie jesteś?"
Zaśmiał się, ale zamiast jego śmiechu z całego serca, wydobył z siebie ten pusty. "Jak ty? Maci, nie jesteś dziewczyną, którą udajesz." Poprawił się w krześle, a następnie kontynuował analizę mojej osoby. "Jesteś szczera, wiesz o tym? Ty, kompletnie komiczna osoba, która nigdy nie przestaje gadać i ma cały czas na świecie znikąd, jesteś otwarta kiedykolwiek jesteś z dziewczynami. Wydajesz się jakby cię nic zbytnio nie obchodziło, ale jest to oczywiste w sposobie w jakim bawisz się z Lux, albo w jakim mówisz o zmarłym poecie i twojej rodzinie. Ale w pewnym momencie jesteś też absolutnie wrażliwa gdy jesteś sama."
Prychnęłam nad jego niedorzecznymi oświadczeniami. Wszystko co powiedział jest fałszywe. Potrafię mówić, kiedykolwiek zechcę. Nie odłączam się jak jakaś nieczuła osoba, jaką on myśli, że jestem. Okej Harold, więc pierdol się. "Tak, a co z tobą? Ty odrywasz się jak szóstkowy dupek, który nie ma pojęcia jak przyjąć odmowę i wpycha się we wszystko i to wszystko jeśli chodzi o ciebie." Podciągnęłam nogi do policzków, żeby się utrzymywać ciepło w tę chłodną noc. Nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć, a moje argumenty się tu kończą.
Ludzie mówią, że jeśli obierzesz wystarczająco dużo skórek, dotrzesz do rdzenia. Taki właśnie jest Harry; Ten arogancki, zarozumiały mały idiota, który wydaje się głupszy niż sterta kamieni - który ledwo sobie radzi z tym, żeby się nie udławić jagodami - jest osobą, która raz płakała, kiedy byłam świadkiem. Zna się na Robercie Froście i jakichś kościołach w Londynie. Wrażliwość jest mocną stroną Harry'ego, a jego serce jest większe niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. I jest bezczelny - kategorycznie bezczelny.
"Only, of course, they can't sustain the part." Ostatni wers wiersza Roberta Frosta wytoczył się z jego ust, gdy wyśliznął się ze swojej bluzy z Jakiem Willsem i przekazał ją mi. Odpychając się od krzesła, odszedł do Lux i wyciągnął ją z siedzenia.
"Harry?" Mój głos był nikły, nie byłam do końca pewna dlaczego powiedziałam jego imię zanim mógł wrócić do środka z Lux. Zrobił swój sławny odrzut włosami i zwrócił swoją uwagę na mnie. Zapominając, co miałam powiedzieć, wygoniłam go do robienia tego, cokolwiek miał zamiar zrobić.
"Obejrzysz ze mną film?" Zapytał się mnie, kołysając w ramionach prawie-śpiące dziecko.
"Daj mi chwilę." Uśmiechnęłam się gdy zawrócił. Wtuliłam się głębiej w jego dużą bluzę, żeby ochronić się przed wiatrem, który zaczął się wzmagać. Zanim mój mózg zdążył pojąć co robię, moje dłonie odblokowały telefon. Przewinęłam wszystkie kontakty, aż dotarłam do "J".
Jayyyyyy, Jackie, Jackson, J.D, Jensen, Jimmyjestnajlepsząosobąnaświecie, J-konye, Joeyyjestsexy<3, Joshuaaa (:
Wcisnęłam zielony przycisk rozmów pod jego kontaktem, modląc się, by odebrał, z drugą częścią mnie, mającą nadzieję, że spał bezpiecznie i wyciszył telefon. "Halo?" Powiedział zmieszany, dlaczego ktoś miałby dzwonić do niego o 3:30 nad ranem. Nawet jego głos jest seksowny w nocy. Jezu, dlaczego wszyscy faceci muszą brzmieć seksownie gdy wstają?
"Hej, tu Maci." O mój boże, brzmię jak idiotka.
Zaśmiał się i mogłam sobie wyobrazić jak przeciera oczy. "Yeah, wyświetliło mi się. Co tam?"
Mówiłam, że brzmię głupio. Dlaczego ja zawsze brzmię tak głupio? Przeklinam cię mózgu za robienie ze mnie... dziwaka. "Spałeś? Przepraszam; po prostu zadzwonię do ciebie gdy wstaniesz. Albo tweetnę, nieważne." Plątałam się, w myślach kopiąc się za brzmienie jak kompletna debilka. Chociaż tylko mam tak przy nim. Jest jak słodki mały nowo narodzony szczeniaczek i nie możesz nawet tego pojąć jak jest słodki, więc musisz sobie mówić, że jest najsłodszym stworzeniem na świecie.
"W porządku." Znów się zaśmiał. "Dobrze jest usłyszeć twój głos."
__________
Przepraszam, że tak długo. Ucięłam dokładnie w połowie; drugą część dodam w tym tygodniu. Po prostu nie chciałam żebyście czekali ponad tydzień na cokolwiek, więc podzieliłam tą zasadę. Mam nadzieję, że się nie gniewacie :) XOXO
Nigdy się nie gniewamy. Ach, uwielbiam Maci ale jej przemyślenia nie pasowały do nastroju tego rozdziału. Przykro. W sumie to fajnie że podzieliłaś na części. Więcej do czytania, chyba..... Czy już kiedyś ci mówiłam że kocham cie za tłumaczenie tego opowiadania? Tak? To się powtórze. Kocham, kocham, kocham cię za to tłumaczenie. To tyle. Jest jakoś po 11 w nocy a jutro szkółka ale co tam, poczytajmy ff. Pozdrowienia od mojej zrytej bani i zniecierpliwiona czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńTa, a ja po 23 wyczekuję sobie komentarzy, h5 dla naszych mózgów :D Dziękuję dziękuję dziękuję (:
UsuńCoś Ty!
OdpowiedzUsuńJa się tam nie gniewam, bo jak pomyślę sobie, że musisz tracić swój cenny czas i przede wszystkim wolny czas, to jedyne co czuje to wdzięczność.
Dzięki Tobie nie muszę czytać tego po angielsku, a u mnie z tym językiem obcym to różnie bywa XD
Więc, dziękuję ;***
Jasne, że się nie gniewamy! Mogłabyś robić milion innych, pewnie ważniejszych rzeczy, a Ty siedzisz i tłumaczysz dla nas rozdział, nie mogłabym się gniewać. Na mój angielski narzekać nie mogę, jednak najzwyczajniej w świecie jestem zbyt leniwa by czytać w tym języku, jak wiadomo w ojczystym najwygodniej, więc dziękuję!:) Uwielbiam Maci i jej przemyślenia. Nie jestem znana z długich komentarzy, ale dzisiaj to już pobiłam rekord, to dlatego, że czeka na mnie góra książek!:(
OdpowiedzUsuń